Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

boże jak ja mam dosyć tego brzucha! koniec tych pierdół! do roboty!! nic nowego w tej dziedzinie nie wymyślę, żadnych diet cudów, sranów dukanów i innych, teraz zmieniam tryb życia, dla siebie, męża a przede wszystkim żeby być przykładem dla mojego Syna w przyszłości

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1550
Komentarzy: 29
Założony: 4 listopada 2013
Ostatni wpis: 13 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
havva82

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 listopada 2014 , Skomentuj

ostatnie dni nie były najlepsze na świecie, i dietowo i ogólnie. Po jedzeniu przywiezionym z domu: gołąbki, bigosy czułam się trzysta kilo cięższa.

na siłowni też mnie nie było dawno, do tego mąż mnie wpienił niemiłosiernie i nie mogę się na niczym skupić z tego wkurzenia.

postanowiłam zrobić sobie 4 dniowy detoks, same warzywa i skromnie owoce, bez tłuszczu, węglowodanów itd. Potrzebuję jakiegoś rodzaju detoxu. Dziś dzień pierwszy, papryka z ogórkiem i czosnkiem, później jabłko i na obiad brukselka.

nie powiem żebym się czuła jakoś super, ale to chyba jeszcze nerwy mnie trzymają.

widziałam się z siostra która wygląda rewelacyjnie, i zachwalała kilka dni na warzywach, ponoć poczuła się bosko, cóż, spróbuję na własnej skórze.Dieta Dąbrowskiej /warzywna/ ma sporo waruków, przeciwskazań itd, wiem że trwa 6 tyg ale mi nie zależy tyle na wadze co na samopoczuciu, zobaczę za te 4 dni jak będzie,jak będzie dobrze może wydłużę i dołączę jakieś kasze, póki co muszę poczuć się lepiej bo samopoczucie mam ch***

4 listopada 2014 , Komentarze (5)

to zdecydowanie hasło dnia. Dziś czuję, że mogę wszystko. I wbrew pozorom nie jest to związane z kolosalnym spadkiem wagi, ważenie dopiero jutro, ale z ogólnym samopoczuciem. Zaczęłam panować nad chapaniem. Był taki moment że myślałam że jest to odruch tak niekontrolowany że nic z tym nie zrobię. 

Najgorsza jest ciągła obecność w kuchni, ciągle coś. Już prawie przekonwertowałam całą rodzinę na jedyną słuszną drogę, Dziecko nawet polubiło kasze co wcześniej nie miało miejsca.

Moim błędem jest powracanie pamięcią 5 lat wstecz kiedy moje życie wyglądało zupełnie inaczej, a dieta i dbanie o siebie było najważniejsze i miałam całą dobę dla siebie.Teraz robię wszystko żeby nie zapomnieć o sobie, głupio brzmi co? ale żeby się udało muszę z dbania o siebie uczynić priorytet. Mam w głowię głupią matrycę, stereotyp matki w rozciągniętej bluzie, papuciach i starych bawełnianych majtasach. Że kiedy zaczynam coś dookoła siebie robić słyszę głos " poświęciłabyś ten czas dziecku!"... ale dziecko jest z mężem, nic mu się nie dzieje kiedy  godzinę jestem na siłowni, tylko mam jakieś poczucie winy-  matki Polki samokarającej się. Ale głupie.

co do faktów:

- 4 dzień bez słodyczy :)

- kolejny dzień bez podżerania

- czuję się fajnie i na dobrej drodze

2 listopada 2014 , Komentarze (6)

jestem dziś sfrustrowana, do szału doprowadziła mnie szafka z bakaliami w sklepie. Chciałam kupić orzechy dla dziecka, męża i dla siebie, stałam z 30 min. Dlaczego one o cholery jasnej są takie drogie..? weź se człowieku kup włoskie za 17 zł albo garstkę pistacji za 9.90... i tak,powiem głośno - oszczędzam na jedzeniu. Bo inaczej się nie da mając rodzinę, i chcę im gotować jak najlepiej i dupa z planów bo człowiek rozbija się o twardą szafkę z cenami.

nie wspomnę o łososiu, które jada tylko mój Syn w domu, o owocach cytrusowych..jeżynach. Albo te zdjęcia z planów dietetycznych. Zrób se koktajl rano z borówek amerykańskich, kiwi, czereśni, truskawek.. u mnie to jabłko,banan,marchewka i do sokowirówki. kurdeeee....zła jestem,chyba najbardziej na to że muszę uważać na kasę. 

no ale z drugiej strony mamy kasze, i całą resztę warzyw i owoców mało docenianych. Dziś u mnie była kasza jęczmienna z pulpecikami i surówką z rzodkiewki i ze szczypiorku.Pychota. Kasze ostatnio codziennie, bo makaron razowy jakoś i mi nie wchodzi i całej reszcie nie specjalnie, Pewnie jakbym im polała sosem typu 4 sery z mozarellą by zjedli ale no way.

poza tym na wadzę 73,8...ładnie, chociaż trochę dziś nawaliłam z podjadaniem. Ale za to walnęłam 50 min bieżni.Dobra, waga powolutku, nie ma co się wkurzać na głupie orzechy....czy tylko mnie wkurzają takie idiotyzmy...?

1 listopada 2014 , Komentarze (1)

no wlazłam na tą wagę dziś z niewielką w sumie nadzieją, że w ciągu jednej nocy coś się zmieniło. a tam milutka niespodzianka 74,1 kg to oznacza niecały kilogram w ciągu tygodnia, nice. 

od tygodnia uczę się siebie jeżeli można tak powiedzieć. Czyli obserwuję co mi służy, co mi nie służy to pieczywo pod jakąkolwiek postacią, miałam wczoraj taki bieg do toalety że pieczywo raczej co kilka dni profilaktycznie chapnę.Nawet żytnie swojej roboty na zakwasie.. ufff..dobrze że mnie nie złapało na spacerze czy coś...całe życie przed oczami mi przeleciało.

no i the best of- jem z dzieckiem kolację koło 18-19 i potem już woda z cytrynką albo herbata. Efekty widzę od razu i w sumie lepiej się wstaje następnego dnia. Przyznaję że chwilami ciężko, bo człowiek głodny ale może to bardziej przyzwyczajenie a nie głód..?

Dziś pierwszy dzień wyzwania - listopad bez słodyczy..będzie ciekawie bo zaplanowałam zrobić jutro jakieś ciasto.

Dzień spokojny z mężem i Synkiem...żeby więcej takich dni było 

31 października 2014 , Skomentuj

no nie jest źle, 74,5 kg czyli spadło 0,5 kg w ciągu tyg. Może nie do końca byłam restrykcyjna i uważna ale w sumie efekt mnie zadawala...zabrzmiało jakbym już skończyła z odchudzaniem hehe. najciężej jest mi nie jeść/chapać/łapać w przelocie po 19. Ale jest to też najskuteczniejszy sposób na spadek wagi.

no i słodycze...dziś ostatni dzień. Listopad chciałabym żeby upłyną pod znakiem absolutnego zakazu zeżerania słodyczy. Może być ciężko.

do końca tygodnia dwa dni, mam nadzieję że przynajmniej dobiję do - 0,8 kg. 

plany na przyszły tydzień:

-ćwiczenia 4-5 razy w tyg

- 0 słodyczy

-nie jedzenie po 19

próbował ktoś miesiąc odmawiać sobie słodkiego?nie powiedziałabym że wpitalam całą czekoladę dziennie, ale w sumie codziennie coś mi się zawieruszy, także może być to jedna z trudniejszych rzeczy dla mnie. Z drugiej strony jest to dobry sposób na sprawdzenie siebie.

29 października 2014 , Komentarze (12)

od poniedziałku jestem regularnym użytkownikiem bieżni na siłowni. Trener ma wobec mnie plan abym codziennie zasuwała na bieżni, rejestrując puls i pochył. Może zasuwała to kiepskie słowo - bardziej "szybko maszerowała". ponieważ podobny eksperyment przeprowadzałam, stwierdzam że bieżnia jest po miesiącu łażenia do porzygania.No i pytam dziś czy nie lepiej by było wprowadzić inne ćwiczenia...typu nawet lekki bieg 10 minutowy, czy jakieś siłowe. A on mi na to że nie, że to najlepsze ćwiczenie, i że za pół roku ...tu przestałam słuchać...jak to qr*** za pół roku..?!!! ...jezuss...poczułam się jak słoń, dyszy i sapie, i lezie...i lezie....no oko mi zaczęło latać. ale po kilku godzinach samoubiczowania się za nadwagę, myślę że facet ma rację. Zawsze po kilku dniach diety zdaje mi się że złapałam wiatr w żagle i teraz już będzie wszystko dobrze.A tu dupa...muszę przełknąć gorzką prawdę że te moje + 14 kg nie spadnie w miesiąc..Dziś dotarło to do mnie z całą mocą.

27 października 2014 , Komentarze (5)

strasznie demotywujące są próby powrotu do starej wagi, nawet te kilka kg sprzed kilku miesięcy urasta do rangi przedsięwzięcia. Że nie wspomnę o wadze sprzed kilku lat, ale powroty do tego pamięcią chyba są jeszcze gorsze. Trzeba się zresetować i po raz kolejny podjąć walkę.

Dziś zaczynam, a raczej zbieram się do kupy, te moje wcześniejsze poczynania kończyły się po 2 tygodniach sukcesem - 2/3 kg i znowu wracałam do nic-nie-robienia-i-dupy-rozrostu. Najgorsze jest to że ja się nie czuję na te 75 kg, ale kiedy patrzę na jakieś fotki czy nagranie..widzę to co wszyscy. Dół.

Plan jest taki, jeść częściej, mądrzej, ćwiczyć częściej, ale bez szaleństw, minimum 30 min, max 1 godzinę.

Dziś, siłownia zaliczona, bieżnia, tętno 130, więc całkiem nieźle

aha...nie wyżerać Dziecku wafelków, czekolady, i biszkoptów...wyrodna matko...