Nie było mnie od wtorku do dziś, czyli czwartku. Decyzję o wyjeździe podjęłam pod wpływem chwili. Pojechałam do małego miasteczka, w którym urodziłam się i chodziłam do szkół. Dorosłe życie spędziłam daleko, a na starsze lata powróciłam "bliżej swoich" MiasteczkoMYŚLIBÓRZ(woj.zachodniopomorskie), bo o nim tu mowa, oddalone kilka kilometrów od głównej szosy położone jest nad pięknym jeziorem.W latach 30-tych XX w. tę miejscowość wskazała księdzu Michałowi Sopoćko błogosławiona s. Faustyna - Helena Kowalska. Ona w swoich wizjach wskazała na mały kościółek tuż nad jeziorem, gdzie za staraniem ks. M.Sopoćko miało powstać jedno z pierwszych zgromadzeń sióstr zakonnych Jezusa Miłosiernego. I tak też się stało.Ksiądz M. Sopoćko odszukawszy kościółek, potwierdził wszystkie szczegóły podane przez siostrę Faustynę. Dzisiaj, po wielu perypetiach, tutaj mieści się Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, do którego pielgrzymują nie tylko okoliczni wierni...Warto poznawać takie małe miasteczka, często mają bogatą historią. Zapraszam, "ktokolwiek będziesz "...w Zachodniopomorskiem...
Bywam w miasteczku dość często, ale tylko jako gość.
I wspominam, wspominam, wspominam...czasem z łezką w oku.
Krynia1952
15 maja 2010, 17:12Byłam w Myśliborzu na rybkach,piękne okolice pełne jezior i uroczych zakątków -polecam.
uleczka44
14 maja 2010, 01:35bardzo ładnie napisałaś o swoim rodzinnym mieście, czujesz się gospodarzem miejsca. To bardzo miłe, taki lokalny patriotyzm bardzo wiele znaczy. Szkoda, że tak rzadko vitalijki opisują swoje rodzinne miejsca.
lizzyk
13 maja 2010, 22:31Ja dzis takze podrozowalam do "mojego malego miasteczka "tyle ,ze w myslach......pozrawiam