Zeźliłam się, z następnej popełnionej w tym dniu gafy! Rano ubrałam się jakbym wyjeżdżała na Grenlandię i w różnych ocieplaczach udałam się do kościoła, by "wypocić się" przez co o mały włos zemdlałabym. Przed chwilką już to składnie opisałam i chciałam wkleić słoneczko, no i co...zamiast kliknąć na drzewko, to ja...otworzyłam stronę z gifami. I wiecie co się stało...Wszystko zniknęło! Piszę de novo! Nic to..nic to..zaraz mi przejdzie...
A słoneczko, mimo kolacyjnej godziny świeci i jest cieplutko, choć wiaterek dość intensywnie powiewa. Jest pięknie...Za moim ogrodzeniem na wielkiej łące skubią trawę czerwone krowy i kilka koni. Lubię ten widok. I tę ciszę. I obserwować małe zwierzaki, w zachowaniu przypominają baraszkujące dzieci...