Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Faza I - dzień drugi / South Beach moją największą
miłością :P


South Beach to bardzo radykalna dieta? Pff. Nie usłyszycie tego ode mnie. Od dwóch dni jestem jej znów wierna ale teraz jakoś moje umiejętności kulinarne i pomysłowość chyba wzrosły. Wczoraj na obiad zrobiłam sobie krem z brokułów i zielonego groszku z dodatkiem jogurtu naturalnego i prażonego siemienia lnianego. Pyszne, ale nie tak jak dzisiejszy obiad - z 2 jajek sadzonych (na niewielkiej ilości oliwy z oliwek) zrobiłam 'placek' (po prostu przerzuciłam je na drugą stronę. mimo, że miały konsystencję placka to żółtko nadal było w środku lejące :) nałożyłam na niego szpinak (szpinak + jogurt, czosnek, zioła prowansalskie, pieprz), złożyłam na pół i posypałam serem z ziołami prowansalskimi a później wrzuciłam jeszcze do mikrofalówki. Oczywiście efekt byłby lepszy w piekarniku ale zależało mi na czasie. Wiem, że ser nie jest idealną częścią South Beach ale było go bardzo mało a z nim mój obiad był o wiele lepszy! Polecam ;). Co do reszty posiłków to "bez szału", ale i tak jestem z siebie dumna. Wczoraj na kolację jadłam twarożek z jogurtem i rzodkiewką a dzisiejsze śniadanie to... 2 parówki i ogórek zielony, pokrojony w słupki. Wiem, że te parówki to takie mało dietetyczne, ale za to moim drugim śniadaniem był sam sok pomidorowy. Na kolację planuję zjeść jeszcze serek homogenizowany (0% tłuszczu) tylko nie mam pomysłu na dodatki, może coś podrzucicie? ;) 
Jeśli chodzi o niegastronomiczną część mojego "chudnięcia" to z siłowni wczoraj wróciłam ledwo żywa - to chyba najlepsze podsumowanie :) Moja mama i mój "były ojczym" zapisali się na moją siłownię i jutro będą mi towarzyszyć :) A dzisiaj wolne, ale może coś poćwiczę.. Np. z Ewą Chodakowską..  Zobaczymy ;)
ps. KOCHAM ZUMBĘ! <3<3
ps.2.: pierwszy kilogram mniej na wadze ;)