Miałam nie tknąć mikołaja z czekolady, zamiast tego wpieprzyłam wszystko, co wpadło mi w rękę.
Na wadze zamiast 64 kg widzę 66 i znowu nie potrafię się ogarnąć.
Ale dam radę, bo chcę, bo muszę i wiele razy udowodniłam samej sobie, że potrafię. Niestety teraz zamiast informacji, jest to pobożne życzenie, bo już pisząc to, myślę co by tu zjeść.
Po raz kolejny nie wiem, jak ze sobą rozmawiać. Właściwie, przecież wcale nie muszę jeść. Tylko z jakiegoś dziwnego powodu, wydaje mi się, że tylko to może dać mi szczęście. Złudne i chwilowe, owszem. Ale to i tak jedyny rodzaj szczęścia jaki mi się przydarza, od dawna.
angelisia69
10 grudnia 2015, 16:43a czy pozniej te czekolady dadza ci szczescie jak bedziesz wymieniac ciuchy na wieksze?pomysl przyszlosciowo
eszaa
10 grudnia 2015, 13:24to zjedz jogurt z owocami posłodzony miodem,albo słodzikiem.Tez słodkie, a zdrowe