Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Szczęśliwa mama córeczki urodzonej we wrześniu 2018. Kobieta na urlopie macierzńskim, na codzień uwiązana do dziecka - które oczywiście chciała i bardzo kocha, ale jednak. Jeśli są wśród was mamy to zrozumiecie o co mi chodzi... jeśli nie, to zrozumiecie kiedyś :) Targana pomiędzy poczuciem obowiązku a słabościami i chęcią samorealizacji (jako graficzka mam ogromne wyrzuty sumienia z powodu stanu zawieszenia w jakim się znalazłam). Mam nadzieję, że ten pamiętnik mi pomoże.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1023
Komentarzy: 14
Założony: 24 września 2009
Ostatni wpis: 3 marca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Himalajka

kobieta, 36 lat, Pobiedziska

171 cm, 105.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Znów być sobą !

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 marca 2019 , Komentarze (1)

Ćwiczenia

To już drugi dzień jak ćwiczę :) Muszę przyznać, że piankowa mata dla niemowlaka nadaje się do tego idealnie, bo nie czuć kolan przy klęczeniu i kość ogonowa nie obija się o podłogę ^^. Zestaw ćwiczeń znam doskonale z zajęć na które kiedyś chodziłam (zgrabne uda i pośladki, pilates). Obecnie wolę ćwiczyć w domu... raz że dziecko i trudno się przygotować na konkretną godzinę, a dwa.. jednak trochę wstyd... Osoby tam pracujące mogą mnie kojarzyć z czasów gdy ważyłam <80kg i głupio tak...:) No nieważne, myślę że jak dostatecznie schudnę znów otworze się na ćwiczenia w grupie bo była to naprawdę świetna zabawa :)

Jedzenie

Przyznam że po pierwszym i drugim wpisie zdarzyło mi się podjadać.. nie mówiąc o pączkach na tłusty czwartek! Mimo wszystko udało mi się kontrolować na tyle, iż waga nie tylko nie wzrosła, ale i spadła! Cóż... karmienie piersią daje mi niezłe fory w walce o moją wymarzoną szczupłość:) Aż głupio się człowiekowi robi na myśl, że przez ostatnie pięć miesięcy z tej przewagi nie korzystał.. :P

Dziecię :)

Mała rozgadała się ostatnio - przed dwa dni gaworzyła sobie w najlepsze: MaaaMaaaa NiaaNiaaaaaataaaaMaaa śmiesznie przy tym ruszając usteczkami :) Najwyraźniej musiała też równolegle stwierdzić, że skoro już to potrafi to po co kontynuować.. i ucichła :) Teraz w końcu zaczęła skupiać się na zabawkach z boku na tyle by próbować do nich dosięgnąć i z moją naprawdę tycią pomocą w kulminacyjnym punkcie udaje jej się obrócić na brzuszek!! 

Zaczęłam też powoli rozszerzać jej dietę. Ugotowałam na parze marchewkę i zblendowałam :) Jadła aż jej się uszy trzęsły, otwierając szeroko buźkę do następnej łyżeczki :) Wczoraj z wygody kupiłam marchewkę w słoiczku i nie jadła już tak chętnie, większość wypluła i tak szczerze, to jej się w ogóle nie dziwię... marchewka ze słoiczka w ogóle nie smakowała jak marchewka tylko rozwodniona tektura. Wracam do gotowania na parze :P

24 lutego 2019 , Komentarze (7)

Lubiłam biegać, jednak jak już wcześniej wspomniałam - za dużo ważę. Z doświadczenia wiem, że mając ok 100 kg. jestem w stanie zrobić kompletny, lekki trening, dzięki kóremu powinnam poczuć się lepiej :) Tak więc...

Rozpoczynam walkę o mój pierwszy cel - 100kg! 

Plusy z odchudzania zwiazanego z systematycznym bieganiem:

- poprawa humoru o 500%

- satysfakcja z wysiłku to potężna siła, która sprawia, że bardziej staramy się dbać o dietę

- jest motorem napędowym do innych zmian w życiu

- minus 600kcl to paradoskalnie dodatkowa energia do walki z codziennymi wyzwaniami

- poczucie szczęścia i spełnienia

- dobra zabawa przy ulubionej muzyce

- czas tylko dla siebie, czas na przemyślenia, snucie planów na realizację marzeń

Dla zainteresowanych, biegam metodą Gallowaya ( polecam jego książkę! ), oznacza to, że jeśli bardzo się zmęczę lub poczuję delikatny ból (np. w kolanie) z biegu przechodzę w szybki marsz. Dzięki temu zmniejszamy ryzyko kontuzji, wydłużamy czas treningu i nie ma się co oszukiwać - czynimy go po prostu przyjemniejszym. W końcu bieganie to nie rzeźnia - jeśli mamy robić to systematycznie musi stac się dla nas przyjemnością. Im byłam lżesza i im więcej oraz dłużej biegałam przerwy na marsz stawały się oczywiście coraz rzadsze i krótsze. 

Jeśli więc nie masz dużej nadwagi to buty na nogi i w drogę!!!

Jeszcze tylko taka mała smutna dygresja... 

W Decathlonie próżno szukać ciuchów treningowych dla trochę większych zawodniczek :( Wszystko jest tam zdecydowanie za małe i za krótkie, kto to projektuje???? Zgadzacie się ze mną? Co za barany szyją przykrótkie ciuchy do biegania zimą, odsłaniające cały tyłek? Musiałam więc schować dumę do kieszeni i szukać w dziale męskim.

Teraz ciemnozielona bluza do półdupka (tak, męskie fasony też nie mają wydłużonego tyłu) czeka na moje 100kg.

Życzcie mi powodzenia!!!

Plan żywieniowy na jutro:

Śniadanie: Płatki owsiane z jogurtem i truskawkami

II Śniadanie: Smothie z pomarańczy, grejpfruta i kiwi z odrobiną jogurtu

Obiad: Ziemniaki z jajkiem zadzonym z marchewką i mizerią na jogurcie

Podwieczorek: Jabłko x 2

Kolacja: Skibka chleba pełnoziarnistego z mozarellą, pomidorem i papryką

II Kolacja: Skibka chleba pełnoziarnistego cienko posmarowana masłem orzechowym 100%

Życzcie powodzenia :)

23 lutego 2019 , Komentarze (6)

Hej dziewczyny :)

Jestem mamą pięciomiesięcznej ślicznej, kochanej, słodkiej dziewczynki :) 

Byłabym naprawdę szczęśliwa, gdyby nie jeden minus - przytyłam podczas karmienia piersią. Już w ciąży miałam nadwagę, jednak dzięki diecie związanej z cukrzycą ciążową po porodzie miałam 8kg mniej niż na początku ciąży. Jak się cieszyłam... ! Owszem, brzuch był obwisły i ciało mniej jędrne, ale i tak byłam z siebie dumna :) 

Niestety... gdy zaczęłam karmić piersią byłam non stop głodna... Nie musiałam już stosować specjalnej diety bo cukrzyca minęła, a po miesiącach wyrzeczeń zaczęłam pozwalać sobie na parę codziennych "pocieszaczy" typu sernik, batonik... Mój mąż szybko podłapał jak nam uprzyjemnić szarą codzienność nieustannej opieki nad małym dzieckiem, przynosząc ze sklepu kolejne słodkości itp. itd. Wysyłałam go po chleb, serki, owoce etc. a on przychodził z siatami pełnymi batoników, chipsów, gotowych dań ("no bo przecież nie masz czasu kochanie na gotowanie obiadu..." mówił z uśmiechem). A ja jadłam, poddawałam się temu by poprawić sobie humor i choć na chwilę zapomnieć o troskach.

Czekałam też na moment kiedy wszystko się zagoi i będę mogła wrócić do biegania. Planowałam wystartować  na wiosnę w półmaratonie. 2 i 3 lata temu udało mi się przebiec ok 20 km i wiedziałam, że jeśli schudnę, (co powinno być łatwe bo przecież karmię!) to spokojnie dam radę przebiec ów dystans ponownie. Jaka byłam naiwna... Pierwszego stycznia poszłam biegać, przebiegłam 5km. Było w cholerę cieżko, bo grawitacja działa przeciwko mnie, ale dałam radę. 2 dni później mój mąż złamał zakaz przynoszenia do domu słodyczy i po pracy przyszedł z "prezentem na pocieszenie" z cukierni. Wiecej biegać już nie poszłam..

Teraz ważę tyle, że po prostu nie mogę biegać... 18kg więcej niż po porodzie. :(

Wróciły stare nawyki sprzed 7 lat, kiedy to pierwszy raz zmagałam się z otyłością, zamknęłam w domu i zaczęłam stronić od znajomych. Szczupła osoba nie zrozumie dlaczego odkładam spotkania... A mi jest po prostu wstyd przez znajomymi. 

A przecież idzie wiosna, przyjaciół trzeba będzie w końcu zaprosić, bo sami się już dopominają.. chcą zobaczyć moją córeczkę..., Potem do pracy trzeba będzie wrócić, na wakacje pojechać... jak w takim stanie????

Dlatego postanowiłam wrócić do pisania pamiętnika, kiedyś mi pomógł, wasze poprzedniczki mi pomogły.... ważyłam 65kg.. Znów chciałabym tyle...