Z dietą u mnie nie jest źle. Wczoraj na wigilii zjadłam wszystkiego co podawali ale po troszeczku. byłam najedzona ale nie przejedzona wczoraj zjadłam 2 pączki które ja zrobiłam więc musiałam skosztować Dzisiaj doszły ciasta ale muszę Wam powiedzieć że nie ma tragedii. Zjadłam 5 rodzai ciasta ale po ociupince aby dla spróbowania i o dziwo mnie nie ciągnie żeby jeść ich więcej czyżbym się odzwyczaiłam od ciast i słodyczy?? tfu tfu nie zapeszajmy Takie zachowanie było nie do pomyślenia wcześniej czy rok temu w święta a tu proszę Oby tak zostało jak najdłużej.
Jak planowałam z ćwiczeniami to nic z tego nie wyszło. z wigilii wróciliśmy o 22 zanim Antoś poszedł spać to była 23 więc zrezygnowałam. poniedziałek- przygotowania więc też czasu zabrakło. Jutro Ł idzie na 2 zmiane więc poćwiczę na pewno, muszę bo czuję się strasznie napompowana.
Trzymajcie się cieplutko kochane i świętujcie
montignaczka
26 grudnia 2013, 12:50to tak jak u mnie. Popróbowałam wszystkiego, ale po trochu i udało mi się nie objeść za bardzo :)
Macrocosme
25 grudnia 2013, 21:15No to widzę podobnie jak u mnie, tylko, że ja bardziej przeżywam (niestety, silniejsze ode mnie). Ja zaraz lecę robić Mel B, bo zeświruję! Nie chce mi się, ale aż czuję jak mi uda od Pani Walewskiej (ciasto) rosną :P Pozdrawiam :)