Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Całkiem udane pięknie dni.


Bo i piękną pogodę mamy, od razu chce się żyć! Zimno, ale nie za zimno. Tak jak lubię ☺

Dzień w dzień jestem niedospana, zabiegana i zakręcona. Marzy mi się sen, więc w końcu od dwóch tygodni mam wieczór tylko dla siebie i po prostu idę spać. 

Znowu tyle się dzieje w moim życiu! Tak się cieszę! Cieszy mnie to, że nie mogę się wyspać, choć nie najlepiej to brzmi. Ale po prostu trochę mi tego wszystkiego brakowało. 

Tak jak mówiłam, na siłownię chodzę. Czuję się tam jak dzik, choć szczerze mówiąc doświadczenia typowo na siłowni dużego dnie mam, bo zawsze ćwiczyłam w garażowych warunkach. Czasem jakaś babeczka się za mną obejrzy, czasem jakaś się poprzygląda, bo w bluzkach na ramiączkach jest co podziwiać 🤭 Reszta do kitu, ale tego pod ubraniami nie widać 😄

W sobotę zrobiło mi się takie coś. Nawet nie zauważyłam. Od chodzenia. Czuję się jak starą baba normalnie.

Bolało bo bolało, ale miałam sporo spraw do załatwienia od samego rana. Ciągle w biegu, z chłopem spotkałam się po 21, kolację pyszną ugotował. Rano poleciałam na siłownię (a zaspalam trochę) więc też nie zwróciłam na to uwagi, tylko później czułam że kolano mam bardzo spuchnięte. Chciałam wziąć L4 na dwa dni, ale już poszłam do roboty, mówię posiedze na dupie a nie będę robić problemów dziewczynom, bo tego dnia byłam bardzo potrzebna na miejscu. W sumie dobrze, bo jak rozchodzilam nogę to nie jest źle. Mama dala mi masc z japońską mięta pieprzową (mocne jak cholera, taki mentol ze większego jeszcze nie czulam) ale pomaga nieco.

Jutro czeka mnie martwy i przysiady! Nie mogę się doczekać! Już przeruszalam wszystkie partie mięśniowe, więc zakwasów więcej nie będzie, noo może w dupie, ale już potem co najwyżej doomsy będą i tyle. Ciekawe jak dojdę jutro do roboty.

A z takich gupot życiowych:

- dostałam mandat

- żre w knajpach na potęgę i za dużo piwska pije (bezalkoholowe, bo by moje kości tego nie zniosly)

- dużo randkuje, chłop się stara jak nie wiem

- zrobiłyśmy sobie z siostrami świetny babki wieczór 😊

- zaliczyłam parapetówkę w środku tygodnia (ale to było dziwne, spontaniczne i szalone wydarzenie)

No i wylalam na siebie pół piwa w barze, a ledwo się tam pojawiłam.

 

Jutro idę do mojej ulubionej kawiarni (najpyszniejsze wszystko! domowa robota). W środę mam spotkanie projektowe niestety w słabych godzinach, ale inaczej się nie da 17-21. Czwartek idę na koncert, piątek z chłopem, w sobotę przyjezdza kumpel, a w niedziele ma przyjechać drugi (w końcu zjechał z Belgii) 😊

A jeśli chodzi o wagę, od dwóch tygodni ani grama ani w jedną ani w drugą. Cały czas idealnie to samo z wyłączeniem jednego dnia na okres (odwodnilo mnie konkretnie, prawie 1kg mniej) i jednego dnia na parapetówkę (pół kilo w gore). Reszta ciągle taka sama, myślałam, że waga się popsuła.

  • Ananza

    Ananza

    8 lutego 2022, 16:57

    To jest ta Twoja chora noga, prawda? Byłaś u lekarza albo robiło Ci się coś podobnego wcześniej?

  • deszcz_slonce

    deszcz_slonce

    7 lutego 2022, 23:19

    Z taką noga levialabym na SOR

  • Yekaterina77

    Yekaterina77

    7 lutego 2022, 22:44

    Pięknie żyjesz tylko ta twoja noga mi się nie podoba ( znaczy noga ok :))) tylko ten wylew jest niepokojący ) dużo zdrówka i samych wesołych dni :)