Tak się złożyło ze dietę zaczęłam tuż przed wakacjami. Nie najlepszy termin ciężko utrzymać dietę. Ale to dobry czas na refleksję. Moje kolejne podejście do odchudzania. Udaje mi się schudnąć kilka kilo a później przestaje się pilnować i znów waga w górę. Jesteśmy w Pieninach. Góry niby lajtowe nie po takich chodziłam a jednak dały mi w kość. Bagaż kilogramów ciąży zaczęłam myśleć o diecie inaczej. Nie tylko jako utracie kilogramów i kwestii estetycznej ale też kondycji i formie. Trzymajcie kciuki
Kasia7991
29 lipca 2020, 22:30Ja akurat się cieszę, że zaczęłam na wakacje. Mam więcej czasu, jest dużo owoców i warzyw w sprzedaży itp. W Pieninach też kiedyś zostaliśmy pokonani :D Niby jestem z podkarpacia i wszędzie są górki, co widać jak się chce gdzieś jechać rowerem a i tak kondycji nie ma i wolimy płaskie tereny :) Pieniński Park Narodowy po stronie słowackiej ma fajne dość płaskie trasy, polecam. Z psem niestety na polskiej stronie byliśmy niemile widziani :/
Ifonka74
30 lipca 2020, 23:34Faktycznie sezon warzywno-owocowy sprzyja diecie. Plus jak jest gorąco to apetyt mniejszy. Plus aktywność większa. Dziś chyba z 20 km. Od przełęczy Osice do 3 koron zejście do Kroscienka i Szczawnica. Czuję wszystkie najdrobniejsze mięśnie nóg ale warto być tam wysoko