Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
juz troche lepiej


byłam u lekarza dostałam jakies tam czarostwa, naszczescie poranne tabletki i ponowny sen pozwoliły mi sie wypocić , spalam do 12,30
z dietka tak srednio, rano jajecznica +1 kromka razowca, potem poł miseczki krupniku, o 17 mały klasyczny obiad czyli łyżka ziemniaków, kotlet mielony i kapusta kiszona,deser-pomarancz, kolacja mała porcja budyniu , jablko
jutro ide do pracy wiecej ruchu bedzie to moze wkoncu waga drgnie dalej w dól ,dzis było 103,3 czyli odrobinke mniej niz ostatnio, ale to i tak kropla w morzu potrzeb
Moje kochane mam taki mały problemik: nie umiem sobie poradzić zeby nie jesc owoców, chcialabym zastosowac choc  przez pare dni diete bialkową ale nie moge sie przełamac zeby nie zrec owoców, to ze nie jem chleba białego , slodyczy i innych badziewi to juz nie jest problem, teraz nie moge sie powstrzymac od owoców, warzyw, niby nie jem duzo bo to w ciagu dnia jest 1=2 jabłka, czasem pomelo kawałek  lub jak sa w promocji to pomarańcz czy mandarynka, a surówka koperkowa z bidry tez mi smakuje, potrafie zjesc jej pol pojemnika w pracy na 2 sniadanie, czemu to odchudzanie jest takie trudne..........