Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
4 tygodnie do wyjazdu!


Czas ucieka. Zostalo mi 7 kg do zgubienia. No mniej bo w dzisiejszy spadek nie moglam uwierzyc, dlatego przestawilam pasek tylko o 800 gram, czyli na 57kg.
Ah juz sie nie moga doczekac, by wylegiwac sie na cieplej plazy. Eh. Dzis w fitness clubie tez tak sobie o tym marzylam, hehe w saunie.
A poza tym spalam. Dzis przez 2 godzinki dalam czadu z orbitrekiem, rowerkiem, wavem no i dorzucilam jeszcze cwiczenia na brzuch-moj najgorszy mankament. Wedlug mojego wskaznika stracilam 700kcal. Jesc sie odechciewa, jak widze jak wolno to wszystko spalam.
No i plan mialam by 1000 zgubic no ale nic.
Poza tym zjadlam dzis:
-2 kawalki chleba z serem
-jogurt
-2pulpety z masa szpinak
no i jeszcze dzis wybywam na kolacje, koncert i imprezke. Luby mnie na romantyczny wieczor zaprosil bo mu gadalam i gadalam, ze nic fajnego nie robimy. Takze w tej restauracji zamierzam dziabnac cos lekkiego. Idziemy na tajskie papu, chcemy sie wciagnac w klimat naszych wakacji :) God az ciezkouwierzyc, ze 1,5 roku nie mialam urlopu. No nic jak mnie zwolnia bedzie constant urlop :)