Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Demotywacja


Bez obaw, nie taka zupełna. ;) Pilnuję moich kcal i mam wrażenie że powoli mnie ubywa, choć ważenie i mierzenie dopiero jutro. Do tej pory jadłam jak zwykle, tyle że zapisywałam kcal, nie podjadalam, wprowadziłam kilka zamienników, dodałam więcej warzyw. Żadna wielka rewolucja. Wczoraj pomyślałam "będę helfi" i na śniadanie zrobiłam sobie jaglankę. Ani to smaczne, ani szybkie do zrobienia... A jak policzyłam kcal to mi oczy wyszły. Zwykle moje śniadanie to ok 450-500 kcal, jem co lubię i jestem szczęśliwa. A tu prawie 700 na liczniku, a ja wkurzona bo strasznie dużo, a wcale nie smacznie. Dziś z kolei  było lepiej, zrobiłam omlet z bananem dla siebie i syna, a że Mały nie chciał i zjadł moje pierogi, mi został ten omlet. Ok, pyszny był ale wcale się nie najadłam, a 650 kcal wpadło.