Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Towarzystwo a dieta...;/


Jedyne co mogę powiedzieć 
to fakt, że życie towarzyskie,
a zwłaszcza studenckie nijak nie sprzyja diecie.

Muszę to jakoś dopracować.
Bo wczoraj niestety zawaliłam.
Jedno, co wiem, że to nie koniec dalej tu jestem i walczę.

Tylko jak to wszystko pogodzić,
jak zapanować...
Kiedy alkohol, jedzenie to dużą część spotkań z ludźmi.
  • m.jeanne

    m.jeanne

    10 lutego 2013, 21:00

    Skąd ja to znam.. W moim gronie znajomych umawiamy się głównie wieczorami na drinka. Bywało, że i po kilka razy w tygodniu. Często za każdym razem tłumaczyć się, dlaczego pije się tylko wodę, a i lampka wina czy kufel piwa kusi od czasu do czasu. Głupio też z tego powodu zamykać się w domu na czas diety, dlatego ja staram się zachować zdrowy rozsądek i pozwolić sobie na kontrolowane picie raz na tydzień-dwa. Oczywiście alkohol wliczam wówczas do bilansu i staram się spalić go w dodatkowych ćwiczeniach ;)

  • chubbyann

    chubbyann

    2 lutego 2013, 12:01

    To jest niestety problem. Pół biedy, kiedy zdarza się to kilka razy w miesiącu. Ja staram się powstrzymywać, chociaż bywa często. Staram się wybierać 1-2 potrawy z których na prawdę ciężko mi zrezygnować i alkohol sączę a nie piję (i już tak głowa nie boli :))

  • ZnowFiligranowa

    ZnowFiligranowa

    1 lutego 2013, 19:05

    Dokładnie życie studenckie zupełnie temu nie sprzyja... cięzko wszystko pogodzić.

  • zatka

    zatka

    31 stycznia 2013, 17:20

    jeden z odwiecznych problemów, na który trudny znaleźć złoty środek. Ja zawsze odmawiałam i skończyło się tym, że zostali wokół mnie ludzie, którzy to rozumieją i akceptują. I to jest chyba najważniejsze. Jak mnie ktoś ocenia po tym ile ja wypiję to nie jest wart mojego czasu;) Moja filozofia;)

  • RozoffaMarchewa

    RozoffaMarchewa

    31 stycznia 2013, 13:06

    Da się :) Alkohol popijam od czasu do czasu, najczęściej piwo, rzadziej wino czerwone, czasami rezygnuję z alkoholu na rzecz wody z cytryną. Najwazniejsze to nie pić szybko, tylko żłopać powoli ;) kiedyś kufel szedł u mnie w 0,5godziny. Teraz pijam małymi łyczkami, dłuższe odstępy czasu i się zrobiło z tego 1,5 godziny :) do podjadania jak już koniecznie muszę to biorę sobie orzeszki, chociaż zazwyczaj nie jadam nic na spotkaniach w pubach :) jak idę na imprezę do znajomych to robię dużą miskę sałatki którą potem sobie nakładam i skubię powoli :) ważne to troszkę się wysilić i obmyślić jak wszystko pogodzić ze sobą :)