Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jakoś tak...
12 września 2013
Jakoś tak z tą dietą miernie idzie. Zawsze coś przeszkadza, zawsze jest usprawiedliwienie. Tylko na co, po co ono komu jest potrzebne ?... A ostatnio rzeczywiście znowu mi coś tu zaszwankowało, bo od kilku dni mam duże ciśnienie. Dokładnie od urodzin. Nawet byłam w te urodziny szpitalu, bo miałam tak wysokie ciśnienie I nijak nie mogłam zbić , przeraziłam się okropnie, że to już chyba koniec. Ale tu muszę powiedzieć, że ja bardzo panikara jestem w takich podbramkowych sytuacjach dostaję atak paniki, I nie ma na to rady, nie chce odejść... Zaaplikowali mi tam dobra tabletkę, ciśnienie zbili I mogłyśmy pojechać do domu. Wczoraj było to samo, ale tym razem pojechałyśmy do takiej przychodni koło szpitała, gdzie lekarz dokonał konsultacji I powiedział,ze on nie może zmienić leków, bo on nie może wejść w parade drugiemu lekarzowi. Było to na tyle dobre,że dowiedziałam sie które z moich leków są na nadciśnienie, bo biorę je tak długo,że już zapomniałam które na co są. A chodząc zawsze do lekarza, to ona mi przepisuje tylko, a jej nie pytam ,żeby mi przypomniała I w takiej nieświadomości żyłam a ostatnio może nie wszystkie brałam coby je czasem umniejszyć, bo tyle tych lekarstw! .... No I tak to zaniedbałąm to sama...Muszę te leki sobie opisać zaprowadzić zeszyt, co jest na co...No I tak od paru dni taki ambaras, galimatias. A z innych rzeczy to co. A to, że ostatnio widziałam naprzeciwko mojego kuchennego okna na daszku, jak znęcał się jeden gołąb nad drugim. Bo tak to chyba nalezy nazwać, Otóż wróciłąm z pracy I widzę taki obrazek z okna kuchennego.Ptaszek dziobie drugiego , wyrywa pióra I rzuca na wiatr. Myślałam że to jakieś pieszczoty w seksie, chwilę się przyglądam a on wyrywa, wyrywa, pióra fruwają, lecą na wiatr - to zorienowałąm się ,że to nie będzie seksu, tylko to taka agresja wsród ptaków. Że niesamowicie,- zawołałąm córkę, a ona mówi, to nie rozgoniłąś, ja szybko krzyknęłam rozleciały się a ten poszkodowany ptaszek poleciał tak za murek. NO to mówię, będzie gdzieś tam siedział I rzeczywiście minęło kilka godzin, wróciłysmy ze spacer znad morza, I już popołudniową godzinę jakiś ptaszek przefruwa tuż koło tego budynku, jest to salon kosmetyczny. Zaproponowałam ,że zaniesiemy mu pić I jeść, poszłyśmy, wiązało sie to jeszcze z przeskoczeniem murku, ale córka podała mi krzesło, botam stało I przeszłam. Nie zabardzo ptaszek chciał jeść, więc wzięłyśmy go do domu. Tu próbowałyśmy go karmic, ale ptaszek nie chciał próbowałam tylko dac mu pić, zanurzając dziobek. To wypił. NA drugi I kilka następnych dni próbował jesć ale było to jakieś szaleńcze uderzanie w ten kawałek chleba czy bułki, sam nie potrafił jeść. Wyglądało,że na jedno oko nie widzi. Był bardzo wyszarpany, miał wyrwane pióra na szyi, I na skrzydle, duże było tych piór wyrwanych, żle to wyglądało. Smarowałam mu takim leczącym kremem, sudokremem. Dobry taki, przez pare dni to sie podgoiło, ale w czwartek już nie chciał jeść, siedział osowiały, tylko troche wypił i umarł po paru godzinach... Tak więc nie udało się go uratować, żył tylko u nas od soboty, do czwartku. Może dałyśmy mu te parę dni życia dłużej ?... Jednak wiem, że to był pewien znak, właśnie dla mnie, bo absorbował mnie pewnien dylemat. No i dostałam odpowiedz, bo odpowiedzi i mądrośc jest wokół nas, - szkoda tylko, że zignorowałm inne znaki mówiące mi na temat mnie absorbujący... Zawsze tak, to znaczy ze mną zawsze tak muszę bolesnie doświadczyć, różnych rzeczy, żeby pojąć co mam pojąć... A tak co jeszcze - a cieszę się,że mój syn ten w Polsce chyba zaczyna sobie radzić, zaczyna stawać na nogi. I ot i tyle to czasu minęło, kiedy takie słowa właśnie takie ,,że zacznie stawać na nogi, napisała pani psycholog z Centrum Pomocy Rodzinie w Gdańsku - napisała dopisując notkę pod podaniem dla mojego syna o mieszkanie...A on może dopiero teraz