Dzień dobry - co słychać. Wróciłam z Polski. Krótki to był pobyt, tak,że właściwie stwierdziłyśmy z córką,że nieopłaca się wyjeżdżac, n acztery, czy pięć dni, a to bylo niespełna pieć dni. Tak,ze zabrakło czasu, choćby tylko wyjsc pare razy nad morze. Byłyśmy na drugi dzień po przylocie, I to już robił sie wieczór, wiec taki niezupełnie mogłysmy sie pozachwycać tym widokiem.Ja poleciałam jeszcze na drugi dzień w niedzielę I tym razem mogłam nasycić sie pieknym widokiem morza, cichej, czystej I spokojnej wody, statkami na redzie I moc troche idąc posmakować tego klimatu pomedytować , pomodlić się ... Jedyny minus tego,że nikt sie nie usmiechał. Wyszłam z domu pełna radości, wigoru zdecydowana usmiechac sie do ludzi, banan mi sie szczerzył , a tu zobaczyłam ,ze wsród mijających ludzi nikt sie nie usmiecha. Pierwsza byla pani z kijkami dziarsko powitałam,, dzień dobry,, pani ze zwieszona głową zamamrotałą I poszła dalej smętna I ...ponura. Pedzę dalej, mloda pani, dalej jadący na rowerze pan, dalej juz nad skrajem brzegu, gdy weszłam na piasek, panie, panowie, biegacze, co popatrze, z kim by mozna usmiech wymienić, a tu nic .... Nikt sie nie usmiechnie... I tak cały pobyt... Ale nie ... tak wogóle pare osób spatkałam, spotkałyśmy z córką zyczliwe I serdeczne. Usmiechające sie , było, znalazło się.. Tak,że dodać można,że jesteśmy krajem ludzi ponuuurych, zgorzkniałych, wrogich.....Ale nie o tym chcę pisać - tu mozna tylko dodać,że dobrze że mieszkam w innym kraju, gdzie ludzie są zyczliwsi, usmiechnięci , witają się... Idę dzisiaj do pracy, pan woła Good morning,,, lovely day is. Ja natomiast powitałąm panią która wielokrotnie spotykałam ale nie witałysmy się, bo pani miała zawsze bardzo zwieszoną jakąś taka niezachecającą do powitania - glowę. Dzisiaj natomiast bardzo z usmiechem odpowiedziałą. No I to takie najbardziej rzucające się w oczy odmienności. Zamierzałąm coś więcej zobaczyć, zwiedzić ( choc znam)chciałam pojsc do katowni, chciałam do museum zwłaszcza malarstwa... do Sopotu, byl tez jakiś występ wspomnienia piesni Jacka Kaczmarskiego, tez zabrakło czasu.. Poszlysmy tylko do katedry, parku Oliwskiego, ja na Długą, Długie Pobrzeże, poogladałam bursztyny, I tylko tyle co zwiedziłysmy, poogladałysmy Gdańsk z lotu ptaka, czyli z qautobusu, gdzie to objeżdziłysmy troche, bo musiałam byc I na Morenie, I Na Zaborni I na Suchaninie. Załatwiłam swoje sprawy, czyli pojechałąm do komorników,żeby mi moje alimenty zaczeli wpłacać na inne konto bankowe, bo zmieniłam... A tak, to zakupiłam sobie troche książek, czyli sześć: Wybawiciel - Jo Nesbo, Tamte cudowne lata - Marian Izaguirre, Mohsin Hamid - Jak cma do plomienia, Mario Vargas Llosa - Raj tuz za rogiem, Marc Levy - Pierwsza noc, Erich Maria Remarque - Nim nadejdzie lato. Oto moje ksiązki. Raczej chyba lekkie takie aha oprócz tej Wybawiciel, gdzie to komisarz sciga przestepcę . Poczytam troche coś dla relaksu, cos innego tym razem także , od fizyki kwantowej. Oprócz tego zakupiłam sobie buty, sweterek, ładnyciepły, I legginsy... No I tak - tutaj to juz raczej czujemy sie przejsciowo, bo sprawy z nowym mieszkaniem sie załatwiają. Doniosłysmy resztę potrzebnych papierów I czekamy na decyzję odgórną - na zgodę, choc landlordka sie zgodziła. Od powrotu w srodę w nocy, nie cwiczyłam jeszcze , bo to znowu ta czekająca mnie zmiana ...W Liverpoolu zostawiłam hdzies okulary , moje nowe. Wygląda na to,ze znowu będzie sie dokonywać zmiana sposoby patrzenia na swiat.... No I tak będzie.... Wszystko na to wskazuje .... Ale generalnie to w Polsce, nad morzem czułam sie lepiej, choc nie wiem, może to bardziej,że miałam ruchliwy tryb życia, ciągle gdzieś w drodze, chodzeniu.....Chyba muszę wiecej chodzić....I tak, ty,mczasem pożegnam się, mówiąc Wam - Do widzenia, cześć, pa, pa....
irena.53
18 grudnia 2014, 23:24Tak to dobry sposób pytac ,co dobrego słychać. A wogóle to jesteś bardzo zyczliwa I miła .... I to dlatego tak masz . Pięknie ...
irena.53
18 grudnia 2014, 20:44Pozdrawiam Cie także Benatko ....pa
benatka1967
18 grudnia 2014, 20:43ile aktywności !!! pozdrawiam :))