Czy ja wiem czy jest haraszo..... No jest , to tylko taki zaczepny tytuł, cytat z smsa na facebooku od mojego bratanka....A dlaczego o nim.... A dlatego , bo tak mam na myśli odpisać mu czy nie odpisać na jego odpowiedz . A dlaczego to aż takie ważne ... A dlatego , że ja to jeszcze takiej pewności siebie nie mam , a juz wobec ludzi takich z haryzmą, takich przebojowych, inteligentnych , idących przez życie zwyciesko osiagających karierę I dużą forsę. No wobec takich ludzi nie za bardzo mam pewność siebie. Tak, tak cały czas pracuję nad sobą, zmieniam afirmuję. Oczywiście ,że to daje efekty. I w związku z tym też I odpiszę mu. Napisałąm .... aaaa to po ostatniej bytności u mojego brata (innego) - powiedziałąm że juz tam nie pojadę I że po niezbyt traktowaniu takim obcesowym ,gdzie człowieka w żaden sposób nie docenią , nie powiedzą,że miło,że fajno, ze jesteś , ze zrobisz coś , no nic.... Zawze się starałam , będąc tam nigdy nie robiłam z siebie " gościa " który siedzi I czeka żeby go obsłużyli, tylko brałam się za robotę, zmywanie , robienie mnóstwa pierogów, ( bo dla tej wielkiej rodziny) albo chodziłam do lasu z dziewczynami z wózkiem po drewno... To nic ...a czasami powiedzieliby człowiekowi dobre słowo....miłe słowo. Tak niektórzy nie umieją mówić miłych słow, czy słów "proszę , dziękuję, ze fajno, że cieszą się ...No I odpowiedziałąm bratankowi (od drugiego brata temu, temu -gdzie gościłyśmy z córcią) - na zapytanie jak było. Odpisałąm ,że nie było... I że tylko mu napiszę co niecoś. A mój bratanek piszę,ze "moralizm zabija siebie I drugą osobę". A ja przecież moralizować nie będę...I napiszę mu ,że ten mój list będzie majstersztykiem sztuki korespondencyjnej , sztuki przekazu informacji, sztuki przekonania do tychże swoich prawd, - sztuką dyplomacji. No I tak.... No I tak....co u mnie ... A tak wszystko nadrobić trzeba, przede wszystkim dojść do swojego sposobu odżywiania, po tym hotelowym. Juz tak na nowo wprowadziłam to swoje jedzonko...wiecej jedzonka pitnego...warzywnego...bo ostatnio to aż bolał mnie żołądek te prawie dwa tygodnie po przyjeździe. Dzisiaj miałam taki kawałęk wędliny, ( bez chleba) potem dwie mandarynki, cztery sliwki...taki napój z puszki imbirowy (bez alkoholu) potem czekoladę do picia tak z mlekiem jak kakao... potem na drugie zupkę która zrobiłam zaraz po przyjściu z pracy. I po pospaniu dwie godziny miałam drugie sniadanko... I tak pomału dochodze do siebie ...coś zakwasiłam zołądek, bo w hotelu zawsze cukier...słodzika nie było.... No I takie tam...Na obiad będzie ta własnie zupka...a na kolacje nie wiem może cispbread czyli pieczywko z plastrem czegoś I sałątą oczywiście pomidorem. I pomysleć , że takie przyzwyczajenie(głupie jak sałąta)to takie ważne. No przecież bez tej sałąty to ja nie wyobrażam sobie kanapki. Teraz juz w domu zrobiłyśmy kilakrotne zakupki, wszystko pokupowałysmy... No I eliminuję swoją nadkwaśność... Już lepiej.. Wczoraj byłyśmy u starszej córki, bo wnuczek miał urodziny. 16-te. To juz taki troche duży chłopiec, - młodzieniec. Nie bardzo mi się chciałao iść bo I po bardzo aktywnym chodzeniu w Polsce, I dwa dni temu byłysmyt nad morzem pochodziłam, nachodziłąm się . to jeszcze jakoś nie doszłam do siebie, nie wypoczęłam. Tak abstrahując - jeden nasz kolega zawsze jak wyjeżdża do Polski, to tam wiadomo, odwiedziny, może goscina, może popije - to zawsze mówi,że Polska go wykończyła. Mnie tez troche Polska wykończyła. Tak troche sobie żartuję..Nawet upiekłam kruchy placek - dobry był taki maślany.Smakował. I tak sie człowiek cieszy, że zrobil innym mila niespodziankę....ze fajno... No I to by było na tyle, bo troche pisania mnie czeka.... Pozdrawiam Was wszystkich całuski - Irena
Dorota1953
20 września 2015, 20:47Niestety, ale są ludzie, którzy nie doceniają i nigdy nie docenią innych pomocy. Uważają, że pomoc im się należy i nie ma za co dziękować. Nie należy nimi sobie głowy zawracać. Ty używasz słodzik ? Podobno to sama chemia, gorszy od cukru. Zawsze mówię, ze urlop męczy. Wypoczywa się w domu :)
irena.53
23 września 2015, 19:18Tak - witam...a słodzik, bo cukier zakwasza no tak mam. Powoli próbuję przestać wogóle słodzić, to byłloby najlepsze. A z pomaganiem to tak to wygląda, niestety.....