Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I znow sie poddalam...


Od samego rano mialam tyle sily, chcialam gory przenosic...a teraz nie mam sily, czyje sie jak przedmiot, osoba bez duszy. Oprocz tego co zjadlam rano czyli 1,5 bulki, 3 jablka; pozarlam bulke, obiad(2 ziemniaki, 2 ogorki kiszone, skrzydelko) Boze jak sie zle z tym czuje...jestem na siebie wsciekla...
Ale nie o tym chcialam napisac, mam problem. Chodze do klasy meskiej(jestem jedna dziewczyna w klasie) i chyba zakochalam sie w moim koledze. Nie wydaje mi sie zeby bylo to cos plytkiego. Chodzilismy razem do gimnazjum, ale tak naprawde w 3 klasie zaczal mi sie podobac, wtedy bylam w nim zabujana po uszy;P ale nie przyznalam sie nikomu. Potem byly wakacje widzielismy sie na kilku imprezach (zawsze podchodzil i zagadywal), potem szkola, mialam isc na zupelnie inny kierunek bo liceum ale poszlam ,,za nim" do technikum informatyczego, w ogole pisal ze bedzie fajnie jak bedziemy chodzic razem do klasy i takie tam. No i poszlam, w sumie nie zaluje, podoba mi sie ten kierunek. Ale nie w tym rzecz. We wrzesniu kochalam sie w nim jak idiotka, wtedy nie bylismy ze soba blisko. Kiedys widzielismy sie na imprezie, cala baliwismy sie razem, wtedy powiedzial mi ze gdybysmy nie chodzili razem do klasy to 'podbijal by do mnie' ja odpowiedzialam cos w stylu 'no tak...'ble ble. Kolejna impreza, znow bawilismy sie razem. Na pozegnanie pocalowal mnie w policzek, ja go:* Chlopacy w klasie dogryzali mi ze ja z nim krece, ogolnie kilka osob pytalo mi sie czy z nim krece, zawsze zaprzeczalam. Jeden kolega, ktory sie we mnie kocha, powiedzial ze on wie ze bedziemy razem...wtedy bylam w niebie:) Od jakiegos czasu piszemy razem na gg czasem o szkole, czasem cos o sobie. W ostatki mialam nie jechac na imprezke ale on nalegal, napisal ze nie wie czy pojedzie jesli mnie nie bedzie. Pojechalam, ale zawiodlam sie, liczylam na to ze bedziemy bawic sie razem, ale ja poszlam w jedna strone on w druga. Kiedy chcial ze mna zatanczyc, ja musialam odmowic przez moja kuzynke. obrazil sie. Od jakiegos czasu siedzimy razem, pomagam mu w nauce. Kiedy moja mama poszla na wywiadowle, powiedziala mi ze maja wych. gadala ze siedze z R. ze pomagam mu w nauce, ze chyba przypadlismy sobie do gustu...jakbym nie wiedziala;P Ciagle o nim mysle. On nie jest zwyklym kolega z klasy, jest moim przyjacielem. Jestem pewna ze nie domysla sie tego ze cos do niego czuje. Kiedys bylam wobec niego inna, teraz traktuje go z dystansem. Nie wiem dlaczego. On zawsze stoi blisko mnie, jest dla mnie bardzo mily, jest zupelnie inny wobec mnie niz innych dziewczym, Moze przez to ze chodzimy razem do klasy. Mam wielki metlik w glowie....Nie wiem co powinnam zrobic zeby sie do niego zblizyc, mam nadzieje ze otrzymam jakies wskazowki.