Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem zwykła nastolatką, która od kilku lat boryka się ze swoimi niedoskonałościami...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18846
Komentarzy: 97
Założony: 12 listopada 2010
Ostatni wpis: 4 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
isia390

kobieta, 30 lat, Kościelec

173 cm, 67.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2014 , Komentarze (3)

 Chciałabym wiedzieć na ile kig wyglądam, nad czym poprocować i ile schudnąć. Dziękuje za opinie:) 

Mam 173 cm wzrostu.

23 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Od pon schudlam 2,2 kg....cudownie:)
Wiecej sie ruszlam..praktycznie caly czas, wiec dlaczego waga ma stac?
Jejku....jutro moze zobacze 6 z przodu....dzis dam z siebie wszystko byle ja zobaczyc:)
Dzis zjedzone: kisiel z dzemem...........planuje jeszcze prawdopodobnie jogurt badz pieczywo lekkie z czyms......do tego full wody z cytryna:)
Tak sie ciecze:)
Pozdrawiam goraco:)

6 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Czuje obojetnosc do wszystkiego....nie widze w niczym sensu...czuje sie jak robot...ktory caly czas powtarza swoje czynnosci wedle porzadku...mam tego dosyc! chce zmian....
Czuje sie jak jakis wyrzutek...nie potrzebny, nie atrakcyjny....jakis margines populacji ludzkiej....
Nie wiem skad u mnie taki pesymizm....Gdy czytam notki osob ktore chudna...maja duzo energii...zastanawiam sie DLACZEGO JA TAK NIE MOGE? tak bardzo mi zalezy....wyglad stawiam ponad wszystkim...jestem egoistka...nie chce taka byc...chce zarazac ludzi optymizmem, energia...tymczasem ja patrze na nich...na ich wyglad...i zazdroszcze im w duchu....
Moja DIETA? jest nie dieta...jem mniej...cwicze...pije wode....a waga stoi....ostatnio spadla przez 4 dni 1,3 kg w dol...po kolejnych 4 dniach wchodze a tam + 1,2 kg....WTF???
juz nie mam sily....nie chce sie poddac...
Dzisiaj zjadlam: bulke z pasztetem(sniadanie), baton, chipsy(z kumpela...po co???sama sie pograzam...), 2 kawalki chleba, 2 jablka....
Juz wiecej nic nie zjem...wypilam ok 2 l wody.....chyba mam jakas depreche?
mam motywacje....ale jakos zniechecam sie waga gdy na nia wchodze.....
Chciala bym 'utrzec nosa' mojemu ex.....o ile moge tak o nim powiedziec....chce mu pokazac przy najblizszej okazji co stracil....wiem glupie...ale tylko w ten sposob chyba poczuje sie bardziej dowartosciowana....zalezy mi tylko na tym zeby mu opadla kopara jak mnie zobaczy(taka laske;p) wtedy ja bd mogla przejsc obok z wielkim usmiechem...z satysfakcja...oj tak...zemszcze sie na idiocie.....a tak tego kwiatu jest pol swiatu...ja nie umiem szukac...a nawet jak jakis jest...to zlewka...glupia!!!
3 majcie sie....bo u mnie jakos ponuro(w duszy i za oknem)

18 marca 2011 , Komentarze (5)

Chodzi o moje zachowanie, o jedzenie i wg wszystko:P
Juz nie wiem kiedy osttnio jadlam cos sweet...jestem z siebie dumna:)
Dzis zjdzone: kajzerka z dzemem, surowka, jajko, marchew.....planuje jeszcze galaretke(jako moje szlenstwo)
Ciesze sie ze jakos sobie to wszystko w glowie ulozylam, nie moge caly czas byc gruba...mam tego dosyc. Mam nadzieje ze do swiat(24.04.11) zobacze 65 kg. Musze sie o to postarac. Bardzo mi zalezy. Pozatym jak tylko pogoda sie zmieni, zaczynam znow biegac, bede jezdzila do szkoly rowerem(mam ok 5 km) wiec bedzie lepiej, czuje to. Wiem to!!!
Wczoraj nie cwiczylam...mialam przykry wypadek na schodach:) poza tym czuje sie jakos fatalnie(chora jestem, ale 3mam sie)
Jej, jak ja zazdroszcze dziewczynom ktore z latwoscia chudna, zazdroszcze im silnej woli...mam nadzieje ze niebawem ja bedzie dla kogos motywacja
Pozdrwaiam:) 

16 marca 2011 , Skomentuj

Chyba jakies chorupsko mnie bierze...cholerka....wszystkie miesnie mnie bola...a plecy to juz w ogole, szkoda mowic...
Co do mojego 'odchudzania'....o ile moge tak powiedziec o tym co z soba robie...jest zle...
Mam tego wszystkiego serdecznie dosyc...jakas deprecha mnie dopada:( Nic mi sie nie chce....od niedzieli nie biegalam, za zimno troszke... Wczoraj wieczorem przynajmniej siezmotywowalam do cwiczen:) Jedyny plus...
Dzis pozarte: owsianka(koncowka platek owsianych, otrebow, 2 mandarynki), 2 kawalki chleba z dzemem, 100 g kaszy geyczenej z sosem(troche ketchupu i majonezu)....poza tym napewno zjem jakas marchewke..moze 2:) 
Mam wielka opsesje na punkcie bycia opalona...ogolnie jakas porobana jestem, zawsze chce byc NAJ...o co chodzi? Nie uwazlam sie za pieknosc...wiele mi brakuje, napewno 10 kg by poczuc sie choc troche sexy...
Teraz o czyms co sprawia ze chce mi  sie zyc...jednoczesnie mi sie odechciewa....
Na poczatku lipca 2010 poznalam chlopaka....bylo fajnie milo, spotykalismy sie...ale mi przestalo na nim zalezec, spotykalam sie tylko ze wzgledu na moja psiapsiole i takiego typka...na koncu grudnia urwal sie nam kontakt...z mojej winy...(ogolnie ten rok 2011 zaczal sie tak..ze na sama mysl tego co sie dzialo, plakac mi sie chce, jedynym plusem bylo to ze przestalam palic...teraz jest troche inaczej..ale o tym pozniej)...chyba jakos w polowie lutego zobaczylam GO na impr...bylam szczesliwa...ale potem zobaczylam go z nia...od temtej pory czuje sie bardzo zle...musialam go zobaczyc z inna, by zrozumiec co do niego czuje...juz nie wyrabiam z soba...ostatnio sie spotkalismy, bylo cudownie, przypomnialy mi sie wszystkie chwile, taka zakazana milosc...piekna rzecz:) Wszystko pieknie obgadalismy O NAS....ale czuje ze nie bedzie dobrze..mam wrazenie ze on cos czuje  do tej typiary czuje...spotykali sie 2 miesiaca, a ja z nim 6 miesiecy...ogolnie jest podobna do mnie z wygladu(czarna, opalona, niebieskie oczy-jak ja) ....jestem srtasznie zazdrosna...Kiedys mu zalezalo na mnie...bylo inaczej...teraz ja cierpie..mam wrazenie ze on sie tylko odegra...dlaczego milosc tak boli???
Sorki, ze przynudzam, ale musialam sie wygadac...
Mam dzieki temu wielka motywacje
Zamierzam na pierwszej impr po swietach zrobic szum na sali:) zostalo 40 dni...dam rade...moze uda mi sie schudnac ok 8 kg...jezeli bede chudla 0,2kg na dzien.....nie poddam sie!!! Pokaze tej lasce ze on jest wart siebie...nie bd musial sie wstydziec...ANI JA SIEBIE....bede pewna siebie....bardzo tego chce:)
Pozdrawiam:)

11 marca 2011 , Komentarze (8)

Niby wszystko ladnie, pieknie....a ja czuje sie zle. Jestem nieszczesliwa, czuje sie jakbym za duzo jadla, wydaje mi sie ze ciagle popelniam bledy...
Z innej beczki....dzis mija tydz odkad ruszylam dupsko...zaczelam biegac, z tego moge byc bardzo dumna. Dziennie biegam okolo 30 min...spalam ok 370 kalorii...Cudnie:) Do tego dolozylam do swojego zestawu cwiczen przysiady(aw6, brzuszki-3 min, krazenie bioder)
Teraz cos mniej pozytywnego........zre..........bardzo..........duzo:(((  
Dzis: owsianka(szklanka mleka, platki owsiane, otreby), 8 kawalkow chleba-nie byly to przesadnie wielkie kromki...ale ta liczba mnie doluje), 2 jajka, 2 jablka, marchew(ostatnio staram sie jesc ja codziennie), 4 cukierki....
To jest moj najwiekszy problem, zawsze po obiedzie mam ogromna ochote na cos slodkeigo...po prostu masakra jakas...nie potrafie wtedy zapanowac nad soba...ja po prostu rzucam sie na nie....nie mam zadnej kontroli.....tak mi wstyd:(
Dzisiejsza waga: 71,4 kg.....w pon bylo chyba 72,9.......waga skacze mi jak szalona...

3 marca 2011 , Komentarze (6)

Mowa o bieganiu! Dzisiaj biegalam...jestem z siebie taka dumna...w koncu zmotywowalam sie zeby ruszyc dupsko....Szczerze mowiac to dzis mialam takie 3 godzinki intenstywnego ruchu:)
A paczka zjadlam:( nawet 2.....zjadlam 1 pozarlam 2....ale spalilam troche kalorii ruszajac sie:)))
Poza tym zjedzone: owsianka(szkl mleka, 15 g otrab, 30 g platek owsianych, kilka rodzynek, jablko), obiad(2 kotlety mielone-male, kilka ziemniakow, 3 ogorki kiszone), 2 PACZKI....
Jestem zadowolona z dzisiejszego dnia....najbardziej z tego ze w koncu sie przemoglam i ruszylam....Postanowilam codziennie biegac....tak ok pol godzinki....dobre dla kondycji, spadnie mi sadelko, uda beda szczeplejsze....
Jutro chyba sie zwaze....mam taka wielka ochote....a co:)
Jej dawno nie bylam taka pelna energii.....zostalo mi 53 dni....cos czuje ze dam rade(nie zapeszajac)
Pozdrawiam:)

1 marca 2011 , Komentarze (4)

Przez ostatni tydzien zawalilam wszystko....zarlam jak swinia(za przeproszeniem) Czuje sie po prostu okropnie.... W niedziele bolal mnie zoladek z przejedzenia...tak mi wstyd...Od piatku do poniedzialku nie cwiczylam...Po prostu GENIALNIE!!!....ah dlaczego nie umiem przestac???
Dzis zjedzone: owsianka(szkl mleka, jablko, 40 g platek owsianych, 20 g otrebow), chipsy(ok 50 g...najglupsza rzecz jaka moglam zrobic!!!), 3 jablka, ryz(ok 100g) 
Walcze z wlasna psychika.... zjadlam obiad...siedze w swoim pokoju...zebralam sie by w koncu napisac notke....a moj zoladek wciaz sie domaga by sie dopchac...by znow bolal mnie brzuch z przejedzenia....juz dawno nie czulam uczucia glodu...ciagle jem...Chyba pokonalam sie!!!:) poszlam do kuchni popatrzylam na ryz.....i nic=) nalalam sobie szklanke wody z cytryna....
Ciagle mysle o tym jak schudlam prawie 2 lata temu...odchudzalam sie ok roku...chociaz moje zachowanie w maju 2009 podchodzilo pod anoreksje...mowilam ze jadlam...kiedys nawet jadlam(przezuwalam) a wypluwalam jedzenie do husteczek...Potem pojechalam na oboz..tam zaczelam jesc, mowilam sobie ze jak zjem kilka chipsow to dupa mi nie urosnie....nie pamietem ile przytylam w ciagu tych 2 tygodnii(ale pewnie duzo)...od tego czasu moja waga sie waha. Mam ogromne problemy z metablolizmem, nie potrafie juz sobie odmowic jak dawniej. Wydaje mi sie ze wtedy tez napewno mialam jakies nie powodzenia...ale za kazdym razem sie podnosilam...
Teraz tez tak bedzie. Schudne. 
Postanowilam rozpoczac 56-dniowa diete...Zwaze sie dopiero jutro. Dalam sobie czas do 25 kwietnia, wtedy bedzie pierwsza impr po wielkim poscie...a ja zrobie na niej furore....bardzo zalezy mi na tym zebym byla to 'naj'...moze to czyni ze mnie egoistke...ale to mnie cieszy...dlatego zamierzam sie uszczesliwc. Zaczelam sie ruszac. Wielki plus dla mnie. 
Szczerze...z dzisiejszego dnia nie jestem w pelni z satysfakcjonowana...ale krytycznie tez nie jest.
Pozdrawiam:)

25 lutego 2011 , Komentarze (3)

Nie moge pojac tego, jaka jestem slaba...az mi wstyd...nie mialam odwagi pisac...
Od pon jem ok 1300 kalorii dziennie...Dzis nie bylo lepiej bo: kisiel, pol bulki pszennej z pasztetem(sniadanie), 100g ryzu z sosem(obiad), ciastka, paluszki(podwieczorek)...a wcoraj mowilam sobie ze juz nie bede ze przestane zrec slodycze...i co???
Jutro rano wejde na wage i sie okaze....nie bede sie bala....
Na weekend zaplanowalam sobie iete kisielowa...ogolem postanowilam sie wiecej ruszac....samo sie nie zrobi...
Wydaje mi sie ze juz wyszlam z tego 'amoku zarcia'....przez te dni caly czas myslam o zarciu...metabolizm mi sie zwolnil...ale nie poddam sie!!! Ja sie nie poddaje!

18 lutego 2011 , Komentarze (4)

Dzis rano na wadze 71,3 kg...waga leci:) Po prostu rzeczywiscie musialam zaczac wiecej jesc:)
Dzis zjedzone: owsianka(100g jog, 30 platek owsianych, 20 otrebow, jablko), placki kartoflane(malutkie strasznie ok 7), 2 jablka.....
No i sie zastanawiam czy mam cos jeszcze zjesc czy nie....nie chce miec zaparc!!!
Spadek jest mimo tego ze wczoraj zarlam ciastka(ale nie sama z przyjaciolka)...sama juz sie na nie nie rzucam:) 
Ogolnie strasznie pozytywnie:) Od pon zlecialo mi 1,6 kg....az nie mozliwe:)