Jestem w ciągłym zastoju, a właściwie odwrocie. Myślałam, że latem będzie łatwiej, a tu odwrotnie. Vitalia opłacona, kasa się marnuje, a ja tu nawet nie zaglądam. Spróbowałam dziś rano, wydrukowałam jadłospis zrobiłam zakupy i właśnie wrąbałam dwa batony z piekielnej maszyny za drzwiami. Na razie mam 1600kcal. Ciekawe ile urośnie do wieczora