Nie pisałam, bo miałam awarię komputera. Zresztą, nawet nie
chciało mi się walczyć o szybszą naprawę usterki, bo nie mam energii ani chęci
na pisanie bloga.
Od szóstego grudnia chodzę do nowej pracy.
Nie jest tak, jak przywykłam pracować. Nie jest tak, jak bym chciała pracować.
To rodzi mnóstwo emocji. Również tych trudnych i podświadomie przeze mnie
nieakceptowanych.
W ciągu ostatnich paru dni zaliczyłam dwa epizody kompulsywnego obżarstwa, z
czego przynajmniej po jednym bolał mnie brzuch. To dużo, jeśli weźmiemy pod
uwagę, że przez poprzednie dwa i pół miesiąca kompulsów nie było, bo radziłam
sobie ze źródłem napięcia różnymi metodami.
Waga najpierw przestała spadać a teraz zaczyna rosnąć, ale to nie jest
najważniejsze, bo kilogramy zawsze można zredukować. To co muszę zrobić, to
nawiązać kontakt z samą sobą, pozwolić sobie poczuć to, co próbuję wytłumić i
(co najtrudniejsze) wziąć odpowiedzialność za to, żeby powalczyć o to, co jest
mi na tę chwilę potrzebne. A nie robić z siebie ofiarę i zajadać stresy bo „nic
innego nie potrafię z tym zrobić”.
advula
22 grudnia 2013, 18:15Ta świadomość mi imponuje.. to połowa drogi, a nawet więcej.. :) pokaż sama sobie jak pięknie można spędzić Swięta bez obżarstwa :) a pracę odłóż przynajmniej na ten czas do szuflady zamkniętej na klucz :) ja mam podobny plan :) uda się :)
jovanka28
22 grudnia 2013, 17:25mądra z Ciebie babka i już sobie wszystko poukładałaś w głowie, a to połowa sukcesu! wiesz co masz robić, teraz wystarczy to zrealizować. Powodzenia, trzymam kciuki!
luckaaa
22 grudnia 2013, 17:13Ja sie wyzywam w sporcie . Wszystko to o czym piszesz jest latwiejsze jak sie czlopwiek porzadnie sponiewiera :)) Kocham to , a zaczelam cwiczyc po 40- tce . Najlepiej na swiezym powietrzu . Czy cwiczysz cos ?
alicja205
22 grudnia 2013, 16:44Jesteś świetna w przeanalizowaniu problemu, wyciągnięciu wniosków i znalezieniu rozwiązania, więc wierzę, że z tym też dasz sobie radę. Taka jest już nasza ludzka natura, że potykamy się i wstajemy.. i tak w kółko. Cieszę się, ze się odezwałaś. I wracaj szybciutko, bo brakuje tu Ciebie..
ulawit
22 grudnia 2013, 14:19Zakwasy obstawiam powstaly od mieszaniny pracy, biegania i pakowania kilka godzin prezentow w pozycji siedzacej na podlodze. Dzis juz lepiej :-)
ulawit
22 grudnia 2013, 14:17Rozumiem Cie doskonale, czasem nie jest latwo panowac nad tym cholernym zarciem... Trzymam kciuki, abys jednak miala wiecej pozytywnyh emocji i by wszystko sie poukladalo!