Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Darzy mi się nieziemsko


Darzy mi się nieziemsko.

Na Mikołaja dostałam karnet na siłownię i fitness.
Postanowiłam popróbować wszystkich specjałów tam proponowanych.
We wtorek poszłam sobie na siłownię. Pan trener pokazywał mi co mogę ćwiczyć. Czułam jak pracuje każdy mięsień i jak mi się robi gorąco. Ogólnie wyszłam z tych zajęć bardzo zadowolona i z poczuciem że chce mi się żyć. Dziś poszłam na zajęcia taneczne. Uwielbiam tańczyć. Tydzień temu nie bardzo łapałam kroki, ale dziś miałam lepszy dzień i szło mi o wiele lepiej. W dodatku skupiłam się na krokach tak bardzo, że totalnie zapomniałam o całym świecie. Po prostu odlot. Z zajęć wyszłam mocno zmęczona, ale naprawdę zadowolona.
Ewidentnie czuję, jak ruch poprawia mi samopoczucie. Wciąga, daje satysfakcję, rozluźnia. Zupełnie jak… jedzenie :) To ogromny postęp u mnie, bo kiedyś w ruchu nie znajdowałam żadnej satysfakcji.
W planach kolejne zajęcia, między innymi joga. Przejrzę „rozkład jazdy” i wynokwię sobie coś jeszcze.


A w ramach promocji nowej firmy cateringowej dostałam dwa dni wege fit cateringu gratis. Jeden dzień oddałam koleżance a jeden zostawiłam sobie. Naprawdę jestem zadowolona z tego co mi przygotowali. Fajne, kreatywne dania, a przede wszystkim smaczne. A kotlety sojowe w zalewie pomidorowej – po prostu bajka. Najlepsze kotlety sojowe jakie kiedykolwiek jadłam. Jak by tu stworzyć takie samo danie? Muszę pokombinować!


No, ale największym darem jest oczywiście „abstynencja” od przejadania się. Niczym trzeźwiejący alkoholik z namaszczeniem liczę każdy dzień i uroczyście odhaczam w kalendarzu. Każdego ranka odhaczam dzień, który minął. Nie robię tego wcześniej, po kolacji, bo wcale sobie nie dowierzam, czy za chwilę nie zerwę się z łóżka i nie opędzluję całej lodówki. Dopiero rano świętuję zwycięstwo poprzedniego dnia. Taka krucha bardzo jeszcze jest ta moja „abstynencja”.
Waga spada powoli, bo i nie ograniczam za bardzo tego menu. Ciągle bardzo się boję, że Demon Głodomorra wróci i znowu stracę panowanie nad jedzeniem.
A teraz czuję wolność. Cudowną wolność. To takie energetyczne uczucie, kiedy znowu mogę być panią samej siebie, jeść to co chcę, znowu odczuwać radość z jedzenia, czuć smaki, cieszyć się zapachem. Niczym dziecko na koloniach zjeść te swoje wyznaczone posiłki i biec cieszyć się życiem. Świat niezamulony przejedzeniem wygląda inaczej. Bardziej intensywnie. Więcej radości. Więcej smutku. Więcej złości. Więcej namiętności. I… więcej czasu :)



Dziewięć dni bez objadania się.

  • Anica.Anica

    Anica.Anica

    18 grudnia 2015, 13:41

    Super, nie ma jak pozytywne nastawienie:)

  • magnolia90

    magnolia90

    17 grudnia 2015, 21:35

    Czujesz wolność, bo nie jesteś niewolnikiem jedzenia i znalazłaś coś w zamian. Trzymam kciuki! Oby tak dalej! *-*

  • roogirl

    roogirl

    17 grudnia 2015, 21:17

    W necie jest mnóstwo przepisów na kotlety sojowe własnej roboty, możesz pokombinować :)