W poniedziałek mój tata wraca ze szpitala po przeszczepie szpiku. Bałam się go strasznie, ale lekarz mnie uspokoił i teraz-po 17 dniach-powiedział, że wyniki są rewelacyjne.Dokładnie tego słowa użył. Przeczytałam niedawno książeczkę o tym, jaki tryb życia powinien prowadzić, co jeść, czego nie może robić itp. I staram się dostosować dom do tych wymogów, może mam paranoję, ale przeniosłam nawet zbedne meble do mojego pokoju, teraz już bardziej magazynu. Wyniosłam dywan i pokój przypomina troche ten z jakiegoś katalogu. Na widoku nie ma nic. Zaraz idę sprzątać łazienkę, czytałam, że przede wszystkim tam ma być bezwzględnie czysto.
Martwię się o tatę, mięsa nie tyka. Jedyne co mu smakuje to zupy i prawie wyłącznie nimi się żywi. Schudł bardzo, ale to podobno normalne. Ważne, że wyniki ok. Oby tylko poprawa była taka jak faktycznie mówia lekarze. Na początku jeden powitał mnie słowami "Tragedia, pani kochana ojciec ma raka", później był etap "Lepszy taki rak (szpiczak) niż inny", następnie pokazywano mi wyniki i na ich podstawie obrazowano poprawę. Nie zapeszając ona jest. Teraz tata będzie musiał na siebie bardzo uważać.
Mam nadzieję, że ten przeszczep zapewni mu wiele lat życia. Już przed nim nie było źle. Teraz, wiadomo, niedogodności po. Oby wyniki przełożyły się na samopoczucie. Zmykam pucować łazienkę i korytarz. Trzymajcie się.
rorac
16 stycznia 2015, 07:55Trzymajcie się!Ty i tata!
jablkozcynamonem
17 stycznia 2015, 09:43Staramy się:) Dzięki.
jablkozcynamonem
17 stycznia 2015, 09:43Komentarz został usunięty
LillAnn11
15 stycznia 2015, 23:25trzymam kciuki za tatę
jablkozcynamonem
17 stycznia 2015, 09:44Dziękuję.
Grubaska.Aneta
15 stycznia 2015, 21:23Ważne ze z tatą lepiej.
jablkozcynamonem
17 stycznia 2015, 09:45Tak, teraz to liczy się dla mnie najbardziej.