Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poweselne życie


W poprzedni weekend byłam na weselu... Sukienkę na tą okazję zakupiłam za 25 zł w takim malutkim ciuchlandzie gdzie bym w życiu nie spodziewała się znaleźć czegoś takiego..Wisiało tam całe mnóstwo sukienek o charakterze wieczorowym i oczywiście nie trzeba było wydawać majątku... Przymierzyłam kilka, nie wszystkie pasowały..Ja wybrałam w kolorze jasnozielonym można powiedzieć że seledynowym, albo też jak usłyszałam na weselu pistacjowe ciasteczko :)

Fryzurę na wesele wykonałam sobie sama... miałam włosy nakręcone na wałki, potem trochę podtapirowane i upięte na bok..

Paznokcie równiez zrobiłam sobie sama. Ponieważ miałam nierówne skróciłam je, opiłowałam, pomalowałam beżowym lakierem od frenczu, przykleiłam naklejeczki i posiągnęłam bezbarwnym.

Myślę że bardzo źle to nie wyszło ;)

Na weselu oczywiście bardzo duuużo jedzenia.. Ale mój organizm przeszedł chyba na jakiś system obronny "DEWCON" ;) i ciągle wysyłał sygnał sytości żeby nie przyjmować nowych kalorii ;) Pozostało uzupełniać tylko płyny..

Z weseliska wróciliśmy ok 5 rano