Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
porażka


101,7 właściwie schudłam, bo było już 103, ale to pic na wodę, fotomontaż. Wcale nad tym nie panuję. Wczoraj żarłam jak opętana-chleb ze smalcem, śmietana z truskawkami, znowu smalec.... mnóstwo... W ogóle nie czułam się najedzona, głodna też nie byłam... po prostu bez sensu sięgałam po to jedzenie. Tak jakoś mechanicznie. Chyba jestem psychiczna. Teoretycznie od dziś znów na diecie, ale który to już raz? Jednak spróbuję.