hej,
wypada się wytłumaczyć, odezwać. wpadłam w wir pracy, totalny chaos , nad którym próbuje zapanować. już spieszę z wyjaśnieniami...
ostatni tydzień stycznia był straszny, mnóstwo zamówień, projekt mamy skończyć do 28.02. więc gonimy jak szaleni, ten tydzień i następny będzie straszny, bo będą spływać wyniki, które trzeba będzie opracować...oj będzie się działo...
po tym strasznym tygodniu wszystko puściło i zachorowałam. zatoki, kaszel, gardło, z nosa leciało, katar straszny.przeleżałam cały tydzień, ale tak jakbym prawie nie leżała i jakoś nei wyzdrowiałam do końca. w sobotę miałam atak migrenowy aż trafiłam na SOR, zastrzyk w dupke i po godzinie mi przestało, ale cały dzień się męczyłam. kto wie co to prawdziwa migrena, ten na pewno mnie zrozumie. a ten tydzien znów na pełnych obrotach.... nie wiem ile jeszcze tak pociągnę...
dzięki za trzymanie kciuków. moj M. stara się o pracę w bardzo poważnej firmie, teraz się przygotowuje na czwarty etap, a ciągnie się to już od 3 stycznia. Były już dwie rozmowy po angielsku. a teraz ma przygotować bardzo trudną prezentację. Przyszłam z pracy i pomagam mu trochę szukac w necie, ale wiem, że nade mną też wisi dużo spraw...
nie wiem, co to będzie dalej. ta praca jest w innym mieście, oddalonym o 80 km od nas. jak dostanie tą pracę, to będziemy się zastanawiać nad naszym życiem, teraz nie ma co gdybać....
hula-hop wybrałam i już zamówiłam, jak dojdzie to się pochwalę...
wczoraj się zważyłam- 61,2 kg. moze to jakos nie powala, ale dobrze się czuję, dobrze wyglądam.
czekam aż się to wszytsko uspokoi i na poważnie wezmę się za siebie, póki co tylko chodzenie do pracy w dwie strony 6,5 km i spacery z psem po 2 godziny dziennie.
jedzeniowo- bez zmian. nie mam czasu na podjadanie...
idę zrobić kawkę i do roboty ;))
miłego wieczoru kochane!!!
OnceAgain
12 lutego 2014, 08:10Kurcze nawet jak niby nie ćwiczysz to tego ruchu masz sporo :).
virginia87
12 lutego 2014, 01:59no to się ładnie dzieje u Ciebie :) trzymam kciuki oby było dobrze z pracą Twoją i Twojego ! :*