Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chyba powinnam...


...na czas diety wyciąć ze swojego życia weekendy. Co chwilę gdzieś jedziemy, z kimś się spotykamy, jemy posiłki w nieunormowany sposób. Nie potrafię wtedy trzymać diety i już. Co chwilę jakaś impreza rodzinna - urodzinki, Dzień Mamy, komunie, wyjazdy w plener, grille. Wszystko kusi, wszystko smaczne, pełno słodyczy i tłustości. Fuj. Mogłabym się zawziąć i cierpieć, męcząc jednocześnie wszystkich w koło odmawiając i strasząc miną i nastrojem, więc stwierdziłam, że sobie daruję. Staram się ograniczać możliwie, niemniej i tak ilości, które wszyscy pochłaniają są przerażające. No i ta ochota na wszystko... wrrr. W vitaMotywacji właśnie robię rozkład na to na co mam ochotę i na to, na co jestem głodna (trochę głupio to chyba brzmi, ale mniej więcej o to chodzi). Na wszystko mam apetyt i na wszystko mam głoda. I już. Wiem, że cały proces polega na tym, żeby sobie powiedzieć, że jedzenie to paliwo i coś co robimy, bo musimy. Ale skoro to dla organizmu takie przyjemne, to jak ja mam mu (organizmowi) wytłumaczyć, że wcale nie?

Inna sprawa jaką zauważyłam to to, że mam siłę sobie odmawiać (wytłumaczyć organizmowi), gdy ogólnie jestem wypoczęta i mam siłę i werwę robić wszystko. Gdy jestem zmęczona i głowa mi ciężej pracuje, to już nie. Wtedy organizm i proste odruchy (czyli ślinotok na widok jedzenia)  biorą górę. Czyli przede wszystkim powinnam się wysypiać.
Czego i Wam życzę.
  • roses90

    roses90

    27 maja 2012, 20:32

    sen bardzo ważny, prześpijmy głód, to byłoby wspaniałe:D powodzenia:)

  • niebieskoprzezroczysta

    niebieskoprzezroczysta

    27 maja 2012, 20:25

    O tak!!! Podobno żeby schudnąć trzeba spać 7-8 godzin. Jest to bardzo przyjemna część odchudzania ;) A weekendy... no cóż taki ich urok, a jeszcze ciepłe dni sprzyjają integracji przy talerzu ;) Mimo wszystko trzeba iść do przodu. Pozdrawiam i powodzenia życzę!!!