Taki cytat z Waligórskiego jako tytuł sobie przyjęłam. I jesień widać u mnie na pasku wagi. 2 kg w górę. Co roku to samo - gdy przychodzi jesień robię się niemożliwie głodna. Nie jestem w stanie sobie odmówić różnych posiłków. Pocieszam się, że jestem przed @, więc za tydzień te dwa kilogramy spadną, ale nie ma się co łudzić - jesień przyszła a ja reaguję na nią chomikując zapasy. Taki typ.
W dzisiejszej 'wybiórczej' był artykuł o jej pracownikach uczestniczących w akcji 'odważ się'. Efekty dość mizerne. Jak myślę z tego samego powodu co u mnie. Chyba czas się przeprosić z dietką i znowu przejść na ścisłe trzymanie się tejże. Spróbuję od jutra. Choć powtarzam to sobie po raz kolejny w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Wrrr...
Kiepsko też wychodzi mi chodzenie na ćwiczenia. Dobrze, że choć Bąbel mnie mobilizuje i chodzimy na basen raz w tygodniu. Takie tam - taplanie. Dobre chociaż i to. Chciałabym nauczyć go pływać. Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało.
mirraa
24 października 2009, 23:35Joasiu, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo ucieszył mnie Twój widok. To temat do moich rozmyślań pamiętnikowych, tylko czekam wenę. Wyczuwam pozytywną energię, jak do Ciebie piszę. Robię to z czystą przyjemnością. A zupka, zapewniam, jest smaczna. Może kolor nieładny, bo szary. Ale doznania smakowe, to rekompensują. Kochania, tu nie ma przypadkowości, przy wrzucaniu składników do gara. W tym cały sekret. Co do pieczenia, masz zupełną rację. Na chandrę nie ma nic lepszego jak kawusia i kawał domowego ciacha. A do tego zjedzony w towarzystwie ukochanej osoby. Jakie to słodkie. Cieplutko pozdrawiam Mirka <img src='http://img195.imageshack.us/img195/7259/anim5.gif' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>