Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nowe pokusy - wytrwalosc wieksza


od niedzieli pokusy typu - jakies danie na miescie, lody, slodycze - juz mnie sie nie czepiaja. zatrulem sie alkoholem w sobote i znow powrocilem do zdrowej zywnosci (a raczej oprcz zdrowej zywnosci przestalem dodwac do tego fast foodow). piszac zdrowa zywnosc mam na mysli to co ja uwazam za zdrowa zywnosc - i jest to raczej moje osobiste stwierdzenie na podstawei kilku artykulow wraz z wlasnymi doswiadczeniami. przykladowo za zdrowe uwazam - kogiel mogiel (zoltka z wiejskich jajek, lyzka miodu spadziowego surowego, 2 lyzki oleju lnianego tez surowego zaczalem dodawac do tego), zalatki warzywne (swieze warzywa, ewentualnie czasem kiszona kapusta, kioszony ogorek do tego, imbir, siemie lniane zmielone, oliwa z oliwek tloczona na zimno z 1szego tloczenia, olej lniany budwinowy, niefiltrowany), surowki (tarte jablka, marchewka, ewentualnie pietruszka, seler kapusta kiszona), kielki, czosnek,cebula namoczone w wodzie. orzechy namoczone (ostatnio sie dowiedzialme ze moczenie pomaga w trawieniu nasion, dlatego warto namoczyc wszelkiego rodzaju nasiona przed spozyciem, ewentualnie podkielkowac, zeby pozbyc sie inhibitorow enzymow), swieze warzywa i owoce, najlepiej z pewnego zrodla (np. od wujka - nie "przeslodzone", niepryskane, z naturalna odpornoscia, wynikajaca z wysokiej jakosci). Ostatnio jesli mam ochote na cos slodkiego - to sypie sobie slonecznika z dynia do miseczki i z miodem spadziowym konsumuje (takie male co nieco).

Nowe pokusy o ktorychy wspomnialem w temacie - mama przyjechala i zaczela mnie kusic. Jest takie przyslowie - "Bóg dał nam pokarm, a diabeł kucharza". I juz na wstepie powiedzialem - "nawet mi nic nie proponuj, po prostu sie nie pytaj czy chce cokolwiek - jesli bede chcial to sobei wezme !!!". Ale gdzie tam - "tam jest buleczka, wez sobie golabka, wez sobie kotlecika - swieze sa, watrobka swiza - smaczna drobiowa - wez sprobuj a zjesz wszystko - przeciez to nie duzo", - "Ale ja nie chce", - "Ale to swieze, cieple jeszcze, dopiero ugotowane, wez jak chcesz", -"Ale nie chce, mowilem zebys mi nawet nie proponowala". Wyszedlem, zjadlem gruszke, ale sobie mysalem jak to barwnie o golobaku czy watrobce opowiadala (a watrobka byla zwykla "fabryczna" watrobbka usmazona w duzej ilosci rafinowanego oleju). Mimo to zjadlem kawalek, zjadlem golabka. ehh.

A wiec ja uwazam za zle pozywienie - wszytsko co jest przetworzone, im bardzije przetworzone, tym gorzej.(nie wazne czy owo przetworzenie to rpzetworzenie termiczne, chemiczne, genetyczne, molekularne, czy fabryczne).

Probowalem to mamie wytlumaczyc, ale ona wie swoje - bez cieplego kotleta ani rusz. To czemu brzuch ja boli, skotro to takie dobre jedzenie ?? Czemu tak przytylem na tym zdrowym jedzeniu? Czemu mialem operowany wyrostek? Czemu mialem sucha skore(teraz nie mam)? Czy to dlatego ze te wszystkie kotlety z ziemniakami byly takie zdrowe. "Jak mozna nie zjesc cieplego posilku - szczegolnie w zime?" - mam sie mnie pyta - a ja pytam "Jak mozna jesc gorace pozywienie, ktore nie dosc ze w zderzeniue z zebami niszczy taka temoperatura szkliwo, to jeszcze niszczy enzymy jak juz sie dostanie "do srodka"." I mowi "zaloz koszulke bo zimno" - a ja "Jak Ci zimno to zaloz, ja zdialem bo sie w niej pocilem, bo mi jest cieplo, mimo ze nie zjadlem "Twojego" cieplego posilku".

O ostoporozie cos chciala wiedziec. Dalem jej ciakwy artykul do czytania nt. tego ze to medianla propagadna, koncernow farmaceutycznych i firm mleczarskich. Ale gdzie tam. Tak nie jest bo ona w telewizji widziala jak mowili, ze mleko jest dobre na kosci. Co do TV - w seksmisji "Paradys" oglada jakis mecz, a Albert mu mowi - "ogladasz to caly dzien, "ONI" tego wlasnie chca"(jeszcze wtedy nei wiedzial ze to tylko "ONE"). Wlasnie "ONI" chca zeby ogladac TV i zeby TV bylo naszym autorytetem. Jednak trzeba sie obudzic i zrozumiec - ze w TV zadko kiedy powiedza cos rzetelnego.

Tak czy owak - na razie zero uzywek, zeby mnie nie kusilo dodatkowo.