Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
a dzisiaj ...


rano juz jak codzien - lyzeczka pylkow kwiatowych rozpuszczonych w wodzie z lyzka oleju lnianego,

pozniej kogiel mogiel z 5 zotlek, lycha miodu malinowego i dwie lyzki oleju lnianego

0,5l soku jablkowo-marchwiowego z dodatkiem soku cytrynowego (sam oczywiscie robilem)

lyzeczka tranu

salatka : 2zabki czasnku, kilka wiekszych szczypt imbiru, ziol prowansalskich i jedna przyprawy do shaormy, pol pora sredniego, jedna "lodyga" selera naciowego, cebula srednia, polotrej ogorka kisoznego duzego, mniej wiecej garsc kapusty kiszonej, kilka pieczarek, troszke serka wiejskiego chudego niepasteryzowanego, troche kapusty pekinskiej (ok 1/3 srednio-malej glowki), kilka lisci salaty lodowej - wszystko to pokrojone w drobna kostke, 3 czubate lyzki pesto, 3 lyzki oleju lnianego (nieoczysczonego, tloczonego na zimno), a i troche "szczypiorku" z czosnku i szczypta startego parmezanu do smaku - wielka micha wyszla, wiec po trochu co godzine, wlasnie skonczylem.

zazwyczaj jeszcze do takiego zestawu jeszcze w ciagu dnia dochodzi u mnie szklanka wody z lyzka miodu rozpuszczona, czasem kilka jablek (ok2-4 malutkich, badz 1-2 duze), po garsci sezamu, slonecznika i dyni z miodem (miseczka mniej wiecej) i 2 lyzki siemienia lnianego zmielone namoczone chwile w wodzie.

dzisiaj bede sie staral uniknac wszystkiego powyzszego, ale dopiero 13 i nie wiem czy wytrzymam. jak do 17 wytrzymam bez niczego to juz i dalej wytrzymam.

w sumie na takim jedzeniu raczej do gory nie ide, ale chcialbym w dol dalej isc a od 2 miechow w miejscu stoje. miod i owoce ograniczyc musze.

od swiat praktycznie codziennie 2h dziennie na cwiczenia - min.1h na rowerku, do tego pompki, brzuszki, w worek troche, i cwiczenie nogi. operacja 4 miechy temu, ale ciagle nie odzyskalem pelenj formy.

w weekend zabalowalem i juz od 3 dni zero cwiczen, a wiec lece na rowerek.