No siema!
Systematyczne prowadzenie pamiętnika na Vitalii chyba nie będzie moja mocna stroną ;))) Aczkolwiek korzystając z wolnego dnia - jestem!
Moja dieta ma się bardzo dobrze, chwilami wręcz aż ZA dobrze, ponieważ zdarzyły mi się jakieś dwa dni, w których zjadłam zdecydowanie za mało (nie będąc przy tym głodna oczywiście). Nie mogę sobie więcej na takie pozwolić, bo nie mam zamiaru wysuszać się na tysiącu kalorii dziennie.
Co do ruchu. Mówiąc delikatnie - nie jestem typem sportowego maniaka ;))) Ale założyłam sobie, że skoro zdecydowałam się na zmianę ciała, to muszę też zmienić kilka innych kwestii w moim życiu. Nie chciałam się męczyć, więc postanowiłam ćwiczyć co drugi dzień. O dziwo, idzie mi całkiem nieźle. Robię to, co lubię - stepper, jakieś dywanówki, spacery, a nawet bieganie z narzeczonym :))) Pilnuję, żeby tej aktywności była około godzina i nie katuję się przy tym codziennymi chodakowskimi, jeśli nie mam na to ochoty ;)))
A co śmieszne - schudłam już przez ponad dwa tygodnie 3,5 kg! :))) Tak, tak, tak, wiem, że to woda i inne śmieci zamieszkujące mój układ pokarmowy, bla, bla, bla. Mimo wszystko cieszę się i tak.
Święta są moim pierwszym celem (nie wyznaczałam sobie kilogramów do utracenia, ale dni do wytrzymania ;))) ). Dziś jest 16/68 dni :))) Oby tak dalej, grubasku!
Ciekawi mnie tylko kiedy to wszystko mi się znudzi...
A oto proteinowe muffinki, upieczone przez mojego kuzyna, które niedawno jadłam oraz mój pudełkowy obiad na uczelnię - żytnie pełnoziarniste naleśniki z kurczakiem i warzywami :)))
PS. Bardzo bawi mnie to, że robię zdjęcia jedzenia i wrzucam je w internety :D
dorciaw1980
3 listopada 2016, 13:48woda, nie woda. mnie tam kazdy spadek cieszy. powodzenia
angelisia69
3 listopada 2016, 13:32smaczne jedzonko,masz racje co do kcal nie ma co szalec ani w jedna ani w 2ga strone,bo glodowki tez dobrze nie sluza.Pozdrowionka