Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Właściwie to nawet trochę żałuję, że udałem się
jakoś taki, iż dużo wiem, i prawie wszystko
przemyślałem. Co z tego mam? Nic. Tylko
zniechęcenie.


Zasnąć nareszcie,
nie zbudzić się nigdy.
Spać doskonale,
w pustce doskonałej.
Nie być - być pustką,
która nie istnieje.
Ale istnieje,
bośmy ją nazwali.
Spać.
Spać.
Spać.

Wczoraj NIE ćwiczyłam.
Dziś uczciwie otworzę filmik z ćwiczeniami i będę mieć otwarty, jedząc smażone ziemniaki.
NIE poćwiczę.
Nie mam weny, nastroju, ochoty, zwał jak zwał.
I trudno to przyznać, ale myślę, że to przez brak efektów. Wewnętrznie nie mogę zebrać się do kupy.
Ale nie martwcie się, to minie. ZAWSZE mija. I jest tylko lepiej
  • Septemo

    Septemo

    24 kwietnia 2013, 00:04

    Nie ma co. Nawet jak się zrobiło ten rok w tył ( czy może bardziej skok ) to trzeba dać po hamulcach i potem znowu do przodu. Być może małymi kroczkami, ale jednak. Mi się dzisiaj już udało trzymać dietę, do ćwiczeń się nie zmobilizowałam, ale jutro też jest dzień ;)

  • Septemo

    Septemo

    23 kwietnia 2013, 23:47

    No to widzę mamy podobnie...

  • ibiza1984

    ibiza1984

    23 kwietnia 2013, 23:01

    Ja też. Tym bardziej za ten tekst :)

  • ibiza1984

    ibiza1984

    23 kwietnia 2013, 22:52

    Siły Ci życzę, żebyś dała radę się podźwignąć. Jutro będzie lepiej. Oby :)