Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wiatr, namiot, śmiech, dieta, dieta, swiatła


Jakie są wiatry (za oknem ]:>) każdy wie. Nałożyłam płaszczyk, a że dęło okropnie- zarzuciłam kaptur i zapięłam pod brodą....

Stoję na światłach(w oczekiwaniu na zielone), a tu jak nie ... podmuch wiatru wwalnał centralnie we mnie. 

Uderzenie (siła i odgłos), jakby klapa z dachu spadła (kaptur zassał powietrze), aż pan stojący tuż obok odskoczył w popłochu ....

Jakież szczęście, ze nie zassało bardziej i ten namiot (płaszcz) nie uniósł mnie w powietrze. To by dopiero było wydarzenie.

Ze śmiechu się popłakałam i ... potwierdziłam słuszność swoich działań. 

Czas na dietę :)

  • dorotamala02

    dorotamala02

    4 stycznia 2019, 10:26

    No nie wiem,nie wiem,może i hałas był i wielki opór ale jak schudniesz to może Cię porwać,przemyśl to.Pa:)))