Poniedziałek zaczęłam do ważenia. Mija dokładnie tydzień mojej diety. Miałam wielkie obawy, ale weszłam. Waga postanowiła mnie miło zaskoczyć na początek, mam nadzieję że z czasem nie bije mi żadnej szpili. Spadek dużo większy niż się spodziewałam mianowicie -3 kg. Pod uwagę trzeba wziąć że ostatnim razem ważyłam się w dżinsach hehe ;) No ale minus to minus i z ulgą to przyjęłam. Rozmarzyłam się nawet jak to fajnie by było zejść poniżej 90...Tak długo przeklinałam moje 85kg, a teraz tak marzę że może kiedyś znowu je zobaczę. Czy realne jest do kwietnia osiągnąć 89.9? ech....marzenia....
Weekend pod kątem aktywności minął super. W pracy też było fajnie. Niestety pod katem zdrowotnym już gorzej. Chyba coś złapałam, jakieś przeziębienie w sensie. W pracy wszyscy kaszlą, prawie nikt nawet buzi nie zasłania....Tragedia. No i teraz ja tez jestem chora i znając życie zarażę dzieci. Dorośli ludzie a odpowiedzialności zero.
No nic, trzymajcie się i życzę samych spadków ;)