i... jestem znowu odrobinę SCHUDNIĘTA
brak mi słów - ze strachu, że nie wytrzymam tak długo i sobie pofolguję jedzeniowo i alkoholowo
nie pofolgowałam, przynajmniej jedzeniem, cały dzień się pilnowałam, ale niespecjanie, EUFORIA mnie napędzała (chyba)
na siłowni pełen zestaw, fuul wypas i szał ciał i uprzęży - gimnastyka i stretching, skakanka (ponad 700!), ćwiczenia siłowe zamiast tańca na lustrzanej sali, ponad 4 km na bieżni pod górkę, 2 km na nartach i rower, 6 minut na wzgórzach i 18 minut w zajebistych górach
a wieczorem basen, pobiłam osobisty rekord, przepłynęłam 1100 metrów z tego co najmniej 150 metrów kraulem!
z radości zrobiłam sobie nocą 2 drinki