Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nie jest tak źle


nie jest tak źle po wczorajszym niepohamowanym obżarstwie, tylko 1 deko wystaje mi ponad 60 kilo, i mam nadzieję, że ... hmmm, uczciwszy uszy, jak wydalę z siebie, to będzie z powrotem nieźle
zaraz po śniadaniu zasuwam na siłownię, mam nadzieję zrobić pełny program, będę z zawziętością wypacać z siebie skutki przejedzenia
 

popołudnie
na przyrządach spaliłam ponad 700 kcali, oprócz tego 800 skakanek, cięzarki, gimnastyka i taniec, więc chyba moge sobie policzyc 1000 spalonego. A jeszcze dodatkowo siedzialam w saunie...

wróciłam potem do domu, a tam Pan i Władca czekał z dwudaniowym obiadem. nooo, nie mogłam przeciż odmówić !!!!!malutkie porcje dostałam, ale co sobie powarczałam w środku z oburzenia, to moje

uspokoiwszy się, policzyłam dzisiajsze jedzenie (i picie!)
naprawdę, nie jest tak źle
bo więcej spaliłam na siłowni, niz zasiliłam od rana moje ciałko - a żyć trzeba..... energie na istnienie skądś musi brać.... może weźmie z tej fałdki miedzy talia a biodrami?....