Spać poszłam późno bardzo, oglądałam świt z drugiej strony.
Rano trochę "zajęć akrobatyczno-wytrzymałościowych w parach". Fajne budzenie... Ile to kcali być może?...
Robota przy kompie, na trzeźwo. Zrobiłam sobie sałatę z pomidorem i oliwą, do tego ser jakis poprzerastany na zielono i śmierdzący wniebogłosy, ale jaki pyszny!!! + 365
Dla rodziny na popołudnie robiłam chińskie zielone warzywa z makaronem i ryżowym i sojowym, troche podjadałam, zwłaszcza zielony groszek. + 182
Przed wyjściem na siłownię chlapnęłam sobie półtora drinka, bo mnie zdenerwowało cholerne odkrycie.... Nieważne. + 291
Na siłowni spaliłam jakies - 850 kcali. A po powrocie nie odmówiłam sobie tej chińszczyzny. +256
Basen dzisiaj? Cholera wie...
Poszliśmy. Późno. Zasuwałam jak młoda orka, jak torpeda... starałam sie bardzo zrobic jakis przyzwoity dystans dzisiaj, zrobiłam 750 metró, czyli -300 kcali, mniej wiecej.
Po powrocie do domu zjadłam babana, co go wnuczkowi kupiłam i go nie ruszył, potem słaby drink, potem 1 brizerek. Drugi czeka w lodówce, nie wiem..... Na razie + 563
Bilans, póki co, +507
pora umierać, wredny tłuszczyku
...nocą, niestety, dopadł mnie głód, takie ogromny GŁÓD. Ostatkiem woli trzymałam go na smyczy i dostał tylko resztkę pasztetu z puszki i kangusy sniadaniowe i drinka... ależ mnie ssało...
no i zarobiłam +417
WRRRRRRRRRRRRRRRRRRR