Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nic mi się nie chce


Wczoraj przejechałam marne niecałe 24 kilometry. Dzisiaj nic. Muszę dać odpocząć skórze na pośladkach.

Wczoraj zassane 1267 kcali. Dzisiaj zassane 1148. Głównie owoce, jarzynki, pieczywo bez tłuszczu, szynka i drinki.

Waga jakieś nędzne rupie w dół. Cały najbliższy tydzień mam w domu wnuka, więc codziennie będą regularne obiadki. Oj, niedobrze. Oj, przeczuwam podjadanie. Oj...

 

A w dodatku jakiś marazm i niechęć do życia mnie opanowuje.

  • haanyz

    haanyz

    25 sierpnia 2009, 11:23

    hehe, jak sie ma ogromniasty brzuch, jak w 12-stym miesiacu ciazy, to jest z czego chudnac!! Ale on niestety ciagle jest daleki od normalnosci..;-((((

  • haanyz

    haanyz

    25 sierpnia 2009, 08:56

    nastepna z marazmem. co z Wami dziewczyny?? jeszcze jest lato! Zostawcie sobie depresje na jesien - jak bedzie smutno i szaro i deszczowo. A teraz zaloz krotka kiecke i lataj po ulicy, niech sasiadki widza i zazdroszcza, chowajac swoich mezow do domu, zeby Cie nie ogladali;-))))) A Twoje 57 kg jest dla mnie takim marzeniem, ze nawet o tym nie mysle;-))))

  • Justyna40

    Justyna40

    25 sierpnia 2009, 00:20

    apatia grozi...a może to przygotowania do początków zimowego snu ????????