Dzisiaj od rana nie działał nam internet...dopiero nie dawno sie naprawiło cholerstwo.
Wstałam dzisiaj bardzo wczesnie jak na mnie bo o 7.30 rano- niestety i tak nie zdążyłam poćwiczyć przed odwiezieniem męża do pracy a córci do przedszkola.Jak ich poodwoziłam, przyjechałam zjadłam sniadanko- mace z serkiem, i płatki na mleku- to co córcia nie zjadła. i miałam pojezdzic...ale przyszła koleżanka na kawe i po ćwiczeniach było.Później Robiłam zupe, sprzatałam, odkurzałam, myłam podłogi. Pojechałam po córe do przedszkola, zjadłysmy zupke na obiad:)
Całe popołudnie bawiłam sie z nią, pojechałysmy po tate do pracy i jak wróciłysmy to wszyscy bylismy mega głodni, mąż z córa pojedli zamówiona kaczke z chińczyka w jakimś sosie i frytki( córcia ryż) a ja płatki na mleku- całą miske.
Wieczorem byłam na angielskim.przyjechałam i zjadłam 2 mandarynki, kiwi i grapefruita i zaraz ide poćwiczyć.
chaotycznie to pisze ale jestem mega zmęczona:)
BetterDay
12 stycznia 2011, 00:36a ja od rana zastanawiałam się gdzie jesteś, bo żadnego wpisu nie było nowego ;) Takie zabiegane dni czasem są dobre bo zapomina się o jedzeniu ;)
Renatek13
11 stycznia 2011, 23:01gratuluje samozaparcia i wytrwałości!! ja chyba na tej chińszczyźnie to bym poległa :)swoją drogą to fajnie masz, ze jak rodzinke rozwieziesz to troche czasu dla siebie możesz wygospodarować. Ja jak po 8godz w pracy wracam do domu (po drodze zgarniając szkraby z przedszkola) to zanim sie obejże to jest godz 22 i nie mam siły na nic, a co mówić o ćwiczeniach. pozdrawiam
iglaigla
11 stycznia 2011, 22:53tlusej chinszczyznie?! bije poklony podziwu oj bije, ja podgryzam takie cos co niby blok lubuski : takie z mleka w proszku, kawalki ciastek, karmel i maslo same miliony kalorii a ty sie nie dalas kaczce