Hej Vitalijki. Jak tam wasze zmagania z wagą? Ja nadal nie mogę pozbyć się ważenia raz dziennie, wchodzę na wagę z ciekawości no i jest fajnie , bo waga spada, ale postanowiłam z tym skończyć i ważyć się raz w tygodniu. hehehe ciekawe czy wytrzymam. Od środy nie jadlam ani cukierka , ani ząbka czekolady ani ani i powiem Wam, że mi ich nie brakuje. Bywały w przeszłości dni, że mając chandrę potrafiłam pożreć pół tabliczki takiej czekolady Milka. No przecież rozpływała się w ustach, a teraz ? Póki co jest to super uczucie. Zaczynam mieć problemy z nadmiarem produktów w mojej lodówce. Ta dieta faktycznie przewiduje na każdy dzień co innego, więc ja trochę podmieniam te posiłki ,żeby jednak wykorzystywać produkt , które mam już w lodówce. Dania pochodzą z tej samego menu mam nadzieję, że to nie zakłóci całej diety? N ie mogę się doczekać aż na wadze pojawi się 80 kilogramów, to będzie 1/3 zmagań za mną. Najważniejsze że to co robię, przynosi jakieś efekty. Szkoda, że nie zabrałam się za to rok temu, było by znacznie łatwiej....... no ale mądry Polak po szkodzie i lepiej późno niż wcale. Nieprawdaż?
Dzisiaj miałam wielką próbę z ciastem. Wiecie jak to jest będąc w gościach, gospodyni przynosi takie ciasto na stół i częstuje gości. Na nic zdaje się protest. To taki typowy brak zrozumienia. No bo na moje argumenty usłyszałam, "to będziesz odchudzać się jutro" Ba. No i odchudzaj się tu w takich warunkach. Skończyło się na tym że mój talerzyk oddałam mężowi, który oczywiście zajął się ciastem. Ale jestem sprytna, już się cieszyłam ....a tu bach gospodyni podała drugi kawałek. No i skosztowałam dosłownie łyżeczkę, żeby nie było, ale i tak talerzyk oddałam mężowi. No i pomyślałam sobie, że ciężko będzie dopiero na Święta..............A jak wy radzicie sobie w takich sytuacjach?