Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem na siebie zła!


Moja frustracja jest jeszcze większa, gdyż skasował mi się wpis, nad którym siedziałam kilka minut. Postaram się odtworzyć to, co chciałam Wam powiedzieć w małym skrócie.
Otóż mamy Nowy Rok. Świętowałam w domu z mężem i córką. Przysnęłam o 23.30 ale przed 24 byłam już gotowa do toastu. Nowy Rok 2011  jest dla mnie przygnębiający sam w sobie z jednego powodu. Już niedługo będę miała 30 lat. Wiecie pewne drzwi zostaną już zamknięte na zawsze i potem pozostaną już tylko wspomnienia. Czy przesadzam? Czas biegnie tak szybko. Boję się, że pewnego dnia się obudzę, a moje dziecko będzie chodziło już własnymi ścieżkami, a ja będę stara i brzydka. Chyba pora kupić krem przeciwzmarszczkowy. Chciałabym zrobić coś szalonego, coś po czym złapie głęboki oddech i poczuję, że żyję. Dokładnie tak. Dlatego też boję się, że jak już mi stuknie 30 tka , to nic takiego już się nie wydarzy. Nie chcę narzekać, ale do mojego życia wkradła się monotonia zwana rutyną. Rano wstaję,jem śniadanie, szykuję dziecko, wychodzę do pracy, wracam, odbieram dziecko/albo i nie, gdy robi to mój mąż, obiad, kąpanie małej,  jakieś prasowanie albo coś podobnego.... i tak w kółko




Jestem na siebie zła jeszcze za moją słabość. Jestem przed @ i mam niepohamowany apetyt na czekoladę. Wczoraj ok. 5 ząbków, dzisiaj znowu 4
Nie wiem, co robić, żeby to powstrzymać.Od jutra znowu do pracy, tam nie będę miała pokus. Mam nadzieję, że bilans wyjdzie na 0, bo od trzech dni ostro ćwiczyłam. Więc może mi ta czekolada w dupsko nie weszła. Ale sam fakt i wyrzuty sumienia są dodatkowym ciężarem.



Na koniec moich złości waga. No więc 1 stycznia ważyłam 84 kg. Sukces, co nie?
No właśnie nie. Bo zaraz po tym jak ważyłam 84 w sobotę , a dzisiaj już było 85 .
Może to ta czekolada, może przegięłam z ćwiczeniami. Nie wiem, ale to dołujące. W następną sobotę ma być niby 83. No i jak zrobić 1,5- 2 kg w tydzień? Czy to normalne, że waga tak skacze? Moja waga łazienkowa jest sprawna, dzisiaj ją testowałam.
Zastanawiam się nad dietą Dukana.Nasłuchałam się i wyczytałam , że jest szkodliwa, ale z drugiej strony tyle osób na niej schudło i to tak szybko...
Mam chyba doła i lepiej zakończyć ten wpis, gdy jeszcze całość ma ład i skład. No cóż więcej pozytywnego myślenia w Nowym Roku! Życzę Sobie i Wam.
Dobranoc



  • satynkaa

    satynkaa

    3 stycznia 2011, 16:24

    głowa do góry, niektóre 30-tki sa bardziej zakręcone niż 20-tki. Wszystko zależy od ciebie, na początku odmładzamy się - przez spadek bardzo zbędnych kg :)) a kremik przeciwzmarszczowy kupię sobie jeszcze przed 30-tką ;) może odmłodzi za wczasu ;)

  • iglaigla

    iglaigla

    3 stycznia 2011, 00:00

    bede miala a pani niedawno spytala sie o moj dowod, moze chciala zrobic mi przyjemnosc w kazdym razie mine miala nie tego, he maluje sie , uzywamy kremy, seksze sie i jakos nie widac tej 30ki poza tym dopiero teraz czuje ze wiem co chce , co lubie bedzie dobrze zawsze to 30 a nie 60

  • activebaby

    activebaby

    2 stycznia 2011, 23:58

    nie smuć się-30tka to fajny wiek- dopiero po trzydziestce zaczyna się wspaniałe życie:)))

  • statekmarzen

    statekmarzen

    2 stycznia 2011, 23:44

    ja mam 30 lat i uwierz mi że dziwne to jest ale teraz dopiero wiem że żyję....to chyba nie zależy od wieku ale osobowości....Ja też widziałam wiele drzwi dla siebie zamkniętych i co ta 30 stała się dla mnie przełomowym okresem w całym moim życiu..... To chyba dopadł Cię stan przed okresowy a nie strach przed 30 :) buziole i nie martw się..........

  • CuraDomaticus

    CuraDomaticus

    2 stycznia 2011, 22:43

    ja się bałam 30 panicznie (październik) ale jakoś świat się nie skończył, dają mi 26 lat w wyglądzie i nikt nie wierzy, że mam 2 dzieci, uczę się, staram się rozwijac i w lustrze nic nie widac, trochę bardziej się pieszczę kosmetykami - co w sumie powinnam zrobic już dawno, dołożyłam zdrowy styl życia i jakoś starzeję sie z godnością ;D

  • kellislaw008

    kellislaw008

    2 stycznia 2011, 22:40

    30 lat czy nie zawsze można zrobić coś szalonego! a to najlepsze wyjście z rutyny! ;) weź męża i dziecko pod pachę idźcie do kina, na łyżwy, na basen. jest tyle możliwości, żeby się rozerwać i zmienić coś w życiu. może czas na nową fryzurę? na jakieś małe szaleństwo zakupowe? ;) może spraw sobie nową bielizne specjalnie dla meża?! ;) jest naprawdę kupa pomysłów, tylko trzeba chcieć! a więc nie marudź i nie smutaj tylko działaj! ;):* pozdrawiam :*