(Tak na marginesie jest to moja druga próba dokonania dzisiejszego wpisu, prawie cały skończyłam, kiedy mnie stąd "wywaliło". )
No to po pierwsze chciałam się pochwalić, że wprowadzone przeze mnie zasady co do odżywiania, chyba się sprawdzają. W ciągu 5 dni odnotowałam spadek wagi o 0,9 kg .
Więc trzymam się ich dalej ;-)
Dzisiejsze menu wyglądało następująco:
śniadanie; małą jogobella bananowa z łyżką otrąb pszennych + kawa
II śniadanie: 2 małe kromki ciemnego chlebka ze słonecznikiem z szynką i plastrem sera koziego + mała kawa (dodatkowo piję jedną tabletkę magnezu dziennie, żeby mi go kawa całkowicie z organizmu nie wypłukała)
obiad: zupa jarzynowa, łyżka ryżu i pulpet z mięsa wieprzowego
podwieczorek: pół banana
kolacja: mała jogobella o smaku kiwi i łyżka otrąb
Dzięki takiemu menu cały dzień czułam się lekka i nie miałam wzdęć (co wcześniej często się zdarzało) dodatkowo dzięki codziennej dawce otrąb nie mam problemów z zaparciami. Żyć nie umierać
Gdyby nie ten kołnierz... niestety jeszcze tydzień i idę do kontroli. Dzisiaj miałam wyjątkowo zły dzień, jeżeli chodzi o moje porozumienie z kręgosłupem, strasznie bolała mnie szyja i odcinek ogonowy (pospolicie łupało mnie w krzyżu). Proszki przeciwbólowe poszły w ruch. A tak na poważnie zastanawiam się, czy mi już tak zostanie?
I jak to w życiu - możesz być przez cały czas czujna, a tu ktoś się zagapił i bum. I co z tego , że byłaś ostrożna? Muszę zgłosić roszczenie wypłatę świadczenia za uraz kręgosłupa z ubezpieczenia Oc tego gościa, ciekawe, czy będą z tym jakieś problemy.
Chętnie bym poszła poćwiczyć, albo na rowery. Mój mąż niedawno wrócił z siłowni. Nie przypuszczałam, że kiedyś to powiem, ale brakuje mi tego. Jak sobie przypomnę, jak kiedyś nie mogłam się zmusić do ćwiczeń..... no tak miałam wtedy 95 kg i kilka wałków na brzuchu więcej. Ciężko było zrobić skłon, a co dopiero mówić o ćwiczeniach.
Na szczęście ten okres mam już za sobą i mam nadzieję, że już nigdy nie wróci.
Niedawno obchodziłam z mężem 4 rocznicę ślubu. Mąż mnie zaskoczył pięknym złotym pierścionkiem. Jejuś jak ten czas szybko leci. To już 4 lata. A prawie jak wczoraj....
pyzia1980 (moderator Vitalia.pl)
24 września 2011, 16:29Tyle mam do napisania że nie wiem od czego zacząć :D A więc po pierwsze zycze Tobie szybkiego powrotu do zdrówka i martwią mnie Twoje bóle :( ,po drugie gratuluje spadku,po trzecie bije z Ciebie taka energia więc cieszę sie że dieta Tobie słuzy,a po czwarte wszystkiego naj,kochajcie się non stop :-) Ps.Piękną niespodziankę zrobił Tobie mąż!
damrade1
22 września 2011, 10:01i rocznicy Wszystkiego najlepszego:)
maggi764
22 września 2011, 01:33gratuluje rocznicy i gratuluje spadeczku ... jak leci w dol to juz super .. u mnie w gore ..@ winowajca chyba .. jestem caly czas na diecie ale od 3 dni myslalam ze umre na widok slodkiego i pozowlilam sobie na nie wiele ale codziennie cos .. i mam co chcialam ..buuu
kallimaa
21 września 2011, 13:26Gratuluję czwartej rocznicy i takiego męża:)) Fajnie, że pomyślał, to takie romantyczne. Co do ćwiczeń, to musisz niestety jeszcze poczekać, pewnie minie trochę czasy zanim będziesz mogła tak swobodnie ćwiczyć. Musisz być bardzo ostrożna. Ps. a ja podziwiam Ciebie za tą dietę:))) Super wytrwała z Ciebie dziewczyna.
wiktoria888
20 września 2011, 22:41Też kiedyś tego doświadczyłam ze po pewnym czasie zaczęło mi brakować ćwiczeń i ogólnie wysiłku fizycznego, gratuluje spadku wagi, a jeżeli chodzi o zdrowie to szczerze współczuje...ale napewno mąż poprawił trochę humor:)