Przepraszam ,że nie piszę żadko ,nie komentuje,mało tu zaglądam,ale nie mam do tego głowy...Nie daję sobie rady już,zbyt wiele problemów w ostatnim czasie.Na dodatek osoba,która powinna być mi najbliższa traktuje mnie jak wroga.Nie wiem co ja mu takiego zrobiłam,ale już od dłuższego czasu mój maż ma problem w stosunku do mnie.Przeszkadza mu wszystko co robię i jak robię.Potrafi mi zrobić awanturę z byle powodu,dziś nawrzeszczał na mnie ,ze głupi słoik potłukłam,tak jakby to było nie wiadomo co .Czy jemu to się nigdy nie zdarzyło?czy on jest taki idealny?nie powiedziała bym....Nie rozmawiamy z sobą prawie wcale,tylko służbowo.Nie wiem,czy tu jest jeszcze co ratować,ale na pewno nie pozwolę by mnie traktował jak śmiecia ,bo na to nie zasługuję.Może sielanką te 6lat nie było,ale jakoś to leciało,raz lepiej,raz gorzej a teraz?teraz jest żle.Tylko problemy.Myślę,ze rozmowa wiele ,by tu pomogła,gdybyśmy sobie powiedzieli co nam na sercu leży,ale on nie chce rozmawiać.Nie daje rady ,udaję silną,ale płączę po nocach.Co robić?najchętniej odeszła bym w p....,niż męczyła się w tym dziwnym związku,ale są jeszcze dzieci,małe dzieci,nie mam gdzie isć nie mam z czym iść.....a może jakoś to jeszcze będzie?
therock
12 lipca 2014, 02:47powiem ci tylko, że totalnie rozumiem twoją sytuację
saros00
10 lipca 2014, 13:15Ja tez przechodzilam przez kryzys malzenski ,u mnie bylo tak fatalnie ,ze do tej pory nie wierze ,ze jedna rozmowa wtedy ,jedna rozmowa kiedy juz walizki byly spakowane wystarczyla ,zeby odmienic nasze zycie ..Moze musialo wszystko tak daleko zajsc zebysmy my zrozumieli ,ze o milosc trzeba dbac,walczyc ..Czy sie jest ze soba rok czy 10 lat trzeba ja pielegnowac tak samo ..Minelo 6 lat a ja sie nie poklocilam ani razu z mezem(nie zawsze sie ze soba zgadzamy ,nie zawsze mi sie wszystko podoba ale w ciagu kilku chwil jestesmy w sanie dojsc do porozumienia ..Ja tez czasami jestem wybuchowa wtedy maz mi schodzi z drogi a ja robie to samo kiedy widze ,ze on ma gorszy dzien ) ,nasza milosc nigdy nie byla tak silna jak teraz..Dlatego uwazam ,ze nie powinnas tak szybko sie poddawac ..Rozmowa z mezem jest konieczna .Nie wiem kto bardziej z was jest odpowiedzialny za to ,ze malzenstwo sie rozpada -chociaz przewaznie wina lezy po obu stronach dlatego nie boj sie wyciagnac pierwsza reke ..Czasami takie drobiazgi jak zapytanie meza jak mu minal dzien w pracy ,jak sie czuje potrafia zdzialac cuda ..Napewno wyczujesz kiedy jest odpowiedni moment na rozmowe ,usiadz z nim i powiedz co Tobie lezy na sercu i spytaj sie jego co mu w Tobie przeszkadza ,nad czym powinnas pracowac ,niech zdaje sobie sprawe ,ze zalezy Tobie na nim i ze nie obarczasz go wina za wszytko ..
aneta3030
10 lipca 2014, 10:54Wspolczuje ci przechodzilam przez cos podonego tylko w moim przypadku podnosil reke ,dlatego nie jestem z nim . Mysle ze dobrze by bylo gdyby maz wzial urlop, lub w wolny jego dzien od pracy pojechac na caly dzien czy na dluzej zalezy od finansow w miejsce gdzie mozna odpoczac. By zblizyc sie do siebie . Moze gdybys zorganizowala wyjazd nas jezioro do parku kina gdziekolwiek , to co lubicie robic byle od domu od obowiazkow i dzieci wypoczac i zaczac rozmawiac . Trzymam kciuki
LittleWhite
9 lipca 2014, 21:28Przeszłam przez taki kryzys, da się z tego wyjść tylko dwoje musi tego chcieć.
lukrecja1000
9 lipca 2014, 21:28Malzenstwa przechodza kryzysy niestety...male dzieci czesto stoja na pierwszym miejscu i faceci sa poprostu o to zazdrosni,moze maz ma problemy w pracy i zlosc wyladowuje na najblizszej sobie osobie czyli Tobie? Staraj sie zacisna czemby i czekaj lepszych dni..zycze by sie wszystko dobrze poukladalo..pozdrawiam
Estysia
9 lipca 2014, 21:23Kurczę... bardzo mi przykro, że masz taki trudny czas.. Myślę, że udawanie, że nic się nie dzieje nic tu nie da ani nie polepszy. Też pomyślałam o terapii małżeńskiej..