Efekt pierwszego tygodnia: 73,7 kg...
Nie mogę się nadziwić, jak szybko pozbyłam się wody z organizmu. Jem regularnie, nie mam problemów z trawieniem, nie boli mnie brzuch. Głód budzi mnie w weekend o 6 rano. Jem więcej, niż normalnie, ale częściej i nie dopycham się "na boku" shitowymi przekąskami. W tym tygodniu udało mi się pokonać następujące potwory (częstowali mnie nimi źli ludzie, niektóre maszkary stały przede mną przez jakiś czas):
- faworki z dużą ilością cukru-pudru
- ptysie
- pięknie pachnący kebab
- batonik w białej czekoladzie
- czekolada z nadzieniem cytrynowym
- popcorn
- chlebek z wiórków kokosowych
- czekolada na gorąco
Poległam w sprawie 1 mini markizy, ale usprawiedliwiają mnie "te dni".
Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku, obym wytrwała tak dalej :)
Kasia.Ruda86
2 października 2011, 13:02gratulki i trzymam kciuki :)
czekoladowa.babeczka
2 października 2011, 12:18wow, gratuluję, ja nie umiem sobie odmówić takich pyszności:(
BlackOrchid89
2 października 2011, 11:50No proszę jak szybko idzie Ci odchudzanie :) oby tak dalej :) widzę, że masz tez silną wolę więc jeszcze trochę i będziesz miała wymarzoną sylwetkę :)