Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piąteczek, piątunio


Właśnie, piąteczek, piątunio, a ja dziś już po porannych zakupach, właśnie piecze mi się beza w piekarniku (wczoraj zrobiłam jedną, ale jak to z bezami - nie wiem dlaczego nie wyszła, tzn. my ją wciągniemy, ale jechać w gości z takim wytworem to niestosowne). Zawinęłam też, uprzednio doprawiwszy z małżonkiem 9szt pstrąga i już się przegryzają z przyprawami, koperkiem i cytryną. Brokuł sparzony, więc jeszcze sos,feta, kilka dodatków i sałatka gotowa (ale to po pracy), a teraz praca, bo nikt za mnie tego nie zrobi ;)

Wczorajszy dzień mogę zaliczyć do tych nawet udanych, dieta była, balsam na uda i inne części ciała wymagające ujędrnienia był, a do tego masaż, nawet maseczkę na twarz nałożyłam, a z braku czasu nie nakładałam maseczek na twarz od miesięcy:PP Oj, tak, tak. Kiepściutko. Niby wszystko jak powinno być, ale brakuje tu ćwiczeń, i nie wiem jak tu się do nich przekonać, tzn. ja nawet lubię ćwiczyć tylko teraz mam taki moment lenistwa strasznego, oj nieładnie, nieładnie(szloch)

Dziś jedziemy do znajomych i obawiam się, że jutro waga może nie być tak łaskawa dla mnie jak dzisiaj, ale to nie znaczy, że rzucam postanowienia i obietnice, jutro znów będę walczyć i spalać dzisiejsze grzechy, choć mam nadzieję, że tak bardzo nie nagrzeszę. 

Miłego weekendu :)