Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trening, jedzenie, tęsknoty


Hej dziewuszki, 

Dziś już chyba jakoś tak lepiej, pozbierałam się myślowo i jedzeniowo choć nie do końca. Dostałam jedzenie od mamy i nie mogę go wyrzucić więc obiad średnio dietetyczny. O chorobie nie mam co myśleć dopóki nie pójdę do lekarza i nie wypytam go co i jak i czy nie ma przeciwwskazań żeby planować dzidzię. Za facetem mym tęsknię okrutnie ale jeszcze 6 tygodni 2 dni i będziemy siebie mieli na dłużej. 

Zebrałam dzisiaj swe ciężkie dupsko na trening i strasznie dobrze mi z tym, jutro muszę chyba iść za ciosem i pójść na dodatkowe zajęcia żeby nabrać rozpędu na kolejny tydzień i nie robić zbyt długiej przerwy. 

A no i dziś w moim sklepie wzięli mnie z zaskoczenia, po treningu na luzaka wracam sobie, myślę wpadnę po jedzenie na jutro a tu zonk w okresie "zimowym" czynne do 21. No nic trzeba będzie planować takie rzeczy zaraz po pracy albo przed treningiem, taki los.

Wiecie jaki mam problem, że jak nie trzymam się idealnie tego co mam rozpisane w diecie to wychodzi mi w ciągu dnia za mało kalorii i później efekt jest taki że mój organizm sam domaga się kalorii co objawia się po prostu chcicą na słodkie.

Dziś jadło średnie muszę zjeść kilka rzeczy przywiezionych z domu

Środa 02.11.16

śniadanie: koktajl truskawkowy z miętą i miodem

II śniadanie: banan, gruszka, jogurt pitny

lunch: bułka z otrąb i jajka (nie miałam pieczywa improwizowałam) z serkiem białym w plastrach i pomidorem

obiadokolacja: fasolka po bretońsku (bardziej taka zupa rozwodniona)

po treningu: grejpfrut

(kujon):? za dużo cukrów

Idę się kąpać i spać (pa)(ziew)(spi)