Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kolacja


... jeju... taka mogłaby być codziennie. właściwie to był obiad, ale że byliśmy w zamku grodziec, poprzesuwałam sobie poszczególne posiłki i tylko śniadanie zjadłam we właściwym czasie - czyli rano. 

sałatkę brokułową zjadłam "na wyjeździe" (przydały się do czegoś plastikowe sztućce z macdonalda) no i czas na obiad. a że był tak sycący - to chyba sobie odpuszczę kolację. 

dzisiaj zielone świątki i pozamykane sklepy - o czym oczywiście zapomniałam. chciałam kupić do tego hamburgera bułeczki bio z lidla, ale zamknięte... musiałam więc supportować się pieczywem chrupkim. absolutnie niczego nie brakowało tej wersji. była fenomenalna. ligawa w tym wydaniu to strzał w dziesiątkę.
... moje rodzina oczywiście wybrała tradycyjne bułki sezamowe. ich strata. (ツ)

  • silva27

    silva27

    16 maja 2016, 09:52

    Pięknie relacjonujesz swoją dietę. Fajne posiłki masz. Dziwię się, że dajesz radę funkcjonować na diecie 1000 kcal. U mnie 1500 kcal to jest czasami za mało, a czasami nie zdążam zjadać wręcz :-)

    • justyna3000

      justyna3000

      16 maja 2016, 11:41

      strasznie się męczę... w pierwszym dniu, to jadłam posiłki co dwie godziny i nagle w porze obiadowej byłam już po kolacji ;o) 1000 kalorii to zdecydowanie za mało, ale muszę. jak dojdę do upragnionej wagi wtedy będę stabilizować, bo efekt jojo mnie dopada...

    • silva27

      silva27

      16 maja 2016, 11:55

      Ale proponuję Ci zwiększyć chociaż do 1200 bo nie dasz rady i rzucisz się na jedzenie pod koniec cyklu. Przerabiałam to milion razy, więc ostrzegam :-)