wir pracy sprawia, że na nic nie mam czasu i tak naprawdę żyję w okropnym biegu. dzisiaj mam szpital w domu - córa z zielonymi gilami i mąż zaatakowany przez grypę. odkryłam dziś śniadanie, krórego chyba z pięć lat nie jadłam. zwykłe kajzerki (ja pełnoziarniste), almette, rzodkiewka i połączenie natki z koperkiem. jeju! jakie to pyszne! na myśl wróciły mi wspomnienia z dzieciństwa - działka rodziców i chlebek ze świeżo zerwaną z grządki rzodkiewką, koperkiem i natką! super na szybkie i smaczne rozpoczęcie dnia! mniam!