Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tygodniowy bilans: -0,7kg :)


No, no, waga okazała się łaskawa dzisiejszego poranka, pomimo sobotniej wpadki:)

Ale skończyła się @, a ja walczę dalej . Dzisiaj mąż powiedział mi, że taka już mogę zostać, ale nie czuję się jeszcze super z tym co mam. Martwią mnie jeszcze moje piersi: robią się coraz mniejsze... Ale balsamik i ćwiczenia robię cały czas - co będzie to będzie...

Dzisiaj mam za sobą ćwiczenia: 10 cykli a6w, 100 brzuszków i 30 (ala mostków, nie wiem jak to opisać). Tak sama wymyśliłam sobie, że będę to ćwiczyć, po pierwsze dlatego, że sama a6w jest bardzo monotonna i ja nie daję rady, a po drugie zobaczę po miesiącu czy coś to da na mój brzuszek czy nie.

Jeszcze zaliczę rowerek, mam w planach 60 min, zobaczymy ile dam radę.

Dzisiaj do chorych w domu dołączył mój mąż. Teraz to prawdziwy szpital...

Życzę Wam wszystkim udanego tygodnia