Spojrzalam sobie dzisiaj na kalendarz. Jestem tu od konca listopada. Odchudzanie/ cwiczenia zaczelam okolo grudnia, no moze stycznia (swieta - wiadomo). Szesc miesiecy odchudzania, okolo 5 kilo spadku.
Czyli mniej wiecej - kilogram na miesiac
Mimo staran i potow... spadek jest zenujacy. W tym trybie do upragnionej wagi bede jeszcze szla przez rok.... Niech mnie ktos zastrzeli... Co za zycie kurdeeeeeeeee :(
No i praca... niby nic, ale jeden z kolegow zaczal mi sie dziwnie zachowywac. Zazwyczaj bylismy tylko na czesc, nawet go dobrze nie znam... Jakis sie przy mnie nerwowy zrobil. A raczej nie zrobilam mu zadnego niedobrego kuku :) Kiedy jest blizej niz piec metrow- nuci, pracuje jakos nienaturalnie szybko, unika kontaktu wzrokowego, zamiast mowic- pomrukuje i rzuca spojrzenia jak dusza potepiona. Zamiast chodzic - przemyka. Jakies dziwne napiecie jest... Nie umiem go rozgryzc, nie wiem co co chodzi ... Ktos mi powie ? Ech...
gutek7
4 lipca 2013, 19:12dietę popraw a potem dopiero ćwiczenia
Marta11148
4 lipca 2013, 10:11Warto ;) Zgubilas juz 5 kg !!!. Jedni chubna szybko inni wolniej. Przynajmniejsz masz pewnosc, ze efekt jojo Ci nie grozi :D Glowa do gory i do roboty ;) Powodzenia!
ajusek
4 lipca 2013, 06:07zawsze to lepiej mieć te 5 kg mniej niż więcej :)
kerstin05
3 lipca 2013, 23:08tylko i az 5 kg! do boju kolezanko!
Niecierpliwa1980
3 lipca 2013, 19:56Nie zadręczaj się tym ile schudłaś-już wygrałaś,bo kilogramy poleciały,bo zabrałaś się za siebie! Ilośc jest nieważna,ważna jest jakość i serce,jakie w to wkładasz. Do roboty! :-)
chanach77
3 lipca 2013, 19:27A Ty nie wiesz, że to wszystko przez mięśnie, one są takie strasznie ciężkie ;).