Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pokusy, grzeszki i...ja


Wczoraj bylam silna!! 8)W wiosce unosil sie zapach jedzenia na wynos - dziewczyny kupily sobie i palaszowaly- a ja tylko skomentowalam: "ale zapachy" i tyle. Nawet nie namawialam meza po wyjsciu na zakup takowego pysznego-niezdrowego jedzonka tylko grzecznie wrocilismy do domu i tam spalaszowalam moja pyszna-zdrowa kolacyjke. Zgrzeszylam ;)popijajac ja winem, ale maz zlewal wlasnie dwumiesieczne wino i az grzech bylo nie sprobowac tych delicji. Na jednym malym kieliszeczku zakonczylam, zeby nie bylo:D. Z cwieczeniami jako cwiczeniami nadal mam problemy ale bieganie po miescie aby znalezc odpowiedni przedluzacz do podgrzewacza na zupe, czy ozdob aby ozdobic blat wydawczo-ekspozycyjny mozna zaliczyc chyba do cwiczen. Rowniez montowanie sprzetu, ustawianie stolow i krzesel nie jest lezeniem do gory brzuchem ale innym rodzajem gimnastyki, prawda?

Tak wiec mam nadzieje, ze pomimo malych grzeszkow podczas weekendu, w piatek waga pojdzie w dol, w ostatecznosci nie drgnie:?.

  • JustynaBrave

    JustynaBrave

    19 listopada 2014, 16:10

    gratuluję siły! :) Oby tak dalej! Te aromaty często prowadzą do zguby, ale się nie dałaś, podziwiam! :) Z taką silną wolą na pewno dotrzesz do celu :)

  • Yen81

    Yen81

    19 listopada 2014, 12:11

    Brawo za silną wolę!! Mnie też czasem te zapachy kuszą, ale wiem, że muszę być silna :) A maleńki grzeszek się wybaczy :) Wszak jak piszesz masz sporo biegania, wysiłku :)

  • heili

    heili

    19 listopada 2014, 09:52

    tak jak u mnie, ćwiczenia są be, ale najwy zszy czas się zebrać i do roboty:))

  • Dorota3101

    Dorota3101

    19 listopada 2014, 09:07

    Super, że nie dajesz się pokonać żadnym pokusom. Gratulacje i oby tak dalej. Powodzenia! :)